Igraszki z koleżanką
Data: 04.12.2021,
Kategorie:
wakacje,
Nastolatki
Autor: Grzesiek
Niedawno skończyłem pierwszą klasę liceum. Przyszedł czas wręczania świadectw, przyszły upragnione wakacje. Po odebraniu słabej "cenzurki" i po pożegnaniu się z klasą, wróciłem do domu.
Początek "nieba dla uczniów" przebiegał dosyć... normalnie. Właściwie cały dzień możnaby opisać w paru słowach : bieganie, basen, komputer itd. Codziennie wstawałem o godz. 6 rano, po czym jadłem śniadanie i szedłem do parku by trochę pobiegać. Po powrocie do domu, nudziłem się, działo się to głównie za sprawą zepsutego Internetu. Przedtem przynajmniej mogłem "surfować" po nim, oglądać jakieś różowe stronki, czy rozmawiać na czacie poprzez videokonferencje.
Rozmowy z dziewczynami, jak także kobietami zajmowały mnie do reszty. Często nie były to zwykłe pogadanki, ale rozmowy należące do tych pikantniejszych. Miałem kamerkę, więc wiedziałem, że zaraz zostanę poproszony o jakieś malutkie : "show". Zwykle mnie to rajcowało, szczególnie, gdy ten ktoś po drugiej stronie też miał kam. lub przynajmniej mikrofon. Czasami robiłem nawet takie "przerwy" w masturbacji, co niewątpliwie podsycało atmosferę i miałem większą ochotę na cyberzabawę.
Wiedziałem, że w końcu Internet zostanie przywrócony do stanu poprzedniego, czyli naprawiony. W czasie jego niebytu postanowiłem zrobić sobie właśnie taki "mini-maraton". Polegał on na zaprzestaniu masturbacji do czasu, aż ktoś naprawi Neostradę. Po paru dniach było już widać efekty. Pała stawała mi nawet na myśl o jakiejś kobiecie, byłem taki ...
... niewyżyty.
Szybko mineły 2 tygodnie od mojego "ostatniego razu" z peniskiem w rączce. Był Piątek, a w domu zrobiło się pusto. Zostałem sam w chacie na jakieś 8 czy 9 godzin. Powinienem być zadowolony, a byłem wściekły...
- Taka okazja!!! - krzyknąłem.
Gdyby chodził mi Internet mógłbym się dobrze zabawić, chodzić nago po domu i robić to swoje "show". Była godzina 6:30. Zjadłem śniadanie i poszedłem na codzienny jogging.
Podczas biegu zauważyłem siedzącą na ławce - znajomą mi osobę. Była to Grażyna, moja koleżanka z klasy. Mieszkała jakieś 25 km. od mojego miasta, więc zdziwiła mnie jej obecność. Szybko podbiegłem i przywitałem się z nią. Grażyna była brunetką o po prostu normalnej sylwetce. Miała ok. 165 cm wzrostu, jasną karnację i brązowe oczy. Mówiąc szczerze nie podobała mi się, w szkole cały czas ją olewałem, udawałem, że dla mnie nie istnieje. Siedziała spokojnie na ławce lekko uśmiechając się do mnie pod nosem. Miała egzamin poprawkowy z chemii, więc przyjechała do miasta by dowiedzieć się o jego terminie. Powiedziała, że z racji 2-godzinnego wolnego czasu, postanowiła odwiedzić nasz miejscowy park. Słuchałem i... patrzyłem na nią zupełnie tak, jak głodny pies na kawałek mięsa, po chwili... zaprosiłem ją do siebie.
- Zaproszenie przyjęte - odparła.
Po drodze rozmawialiśmy, a mi co chwile dokuczały kosmate myśli. Przechodziliśmy obok apteki...
- Poczekaj chwilkę Grażynko, tylko wstąpie na sekundkę. W niewielkiej aptece nie było nikogo, oczywiście prócz jednej ...