Rodzinne perypetie cz. 2
Data: 10.08.2019,
Kategorie:
Nastolatki
Autor: Biały Kruczek
... oderwałem wargi od słodkich ust ciotki. Ciotka mrugnęła do mnie okiem.– Chodźcie – zakomenderowała. Udaliśmy się za nią, odchodząc od sporej liczby gapiów, jaka się przy nas zebrała. Wsiedliśmy do mercedesa ciotki; w czasie jazdy powoli się poznawaliśmy. Jak się dowiedzieliśmy, ciotka miała 35 lat i mieszkała z rodziną na wsi pod Bydgoszczą. Słowem nie wracaliśmy do wyjątkowego zdarzenia na dworcu. Wreszcie zdecydowałem się zadać pytanie, które dręczyło mnie, pewnie tak jak Laurę, od jakiegoś czasu.– Ciociu, dlaczego praktycznie Cię nie znamy?Uśmiech ciotki zbladł na chwili, ale zaraz z powrotem się uśmiechnęła.– Och, w przeszłości nie zgadzałyśmy się w niektórych kwestiach i, cóż, straciłyśmy kontakt na wiele lat. Ale najważniejsze jest to, co przed nami! – powiedziała radośnie. Spojrzeliśmy na siebie z Laurą porozumiewawczo. Odpowiedź ciotki była dość wymijająca i nie rozwiewała naszych pytań.Przejeżdżaliśmy przez kolejne miasteczka i wioseczki, aż wreszcie, parę kilometrów od kolejnej wsi, ujrzeliśmy wielki dom, samotnie stojący przy drodze.Wysoki na trzy kondygnacje, wraz ze strychem, robił wrażenie. Razem z siostrą chwyciliśmy swoje bagaże i przekroczyliśmy próg domostwa. Od razu w nozdrza uderzył mnie zapach bliżej niezidentyfikowanej woni, która mimo swojej tajemniczości była również pociągająca. Rzuciłem torbę na podłogę i rozejrzałem się wokoło. Wystrój wnętrza był przyjemny dla oka, a dodatkowo dawał domownikowi poczucie przytulności. Szczególnie przestronny był ...
... salon, w którym spokojnie mogła by się pomieścić wieloletnia rodzina.Rozglądaliśmy się z siostrą dookoła, badając wzrokiem przestrzeń, w której przyjdzie nam spędzić najbliższe trzy tygodnie. Dom zrobił na nas ogromne wrażenie, nie mogliśmy otrząsnąć się z szoku, jaki na nas wywarł. Miałem niejakie przeczucie, że to ów tajemniczy zapach podsyca nasze zmysły i sprawiając, że z tak uważnie obserwujemy wnętrze domu. Ciocia uśmiechnęła się tylko i zawołała:– Kochani, przyjechaliśmy!Usłyszeliśmy tupot stóp, który wyraźnie przybierał na sile. Ktoś zbiegał po schodach. Po chwili wypadły na przeciwko nas dwie postaci – chłopak i dziewczyna. Zacząłem się im przyglądać, oni zresztą także wpatrywali się we mnie z ciekawością. Pierwsze, co uderzyło mnie w oczy, to kolor ich skóry. Oboje mieli skóry w odcieniu czekolady. Następnie przyjrzałem się każdemu z osobna. Chłopak, nieco wyższy od dziewczyny, obdarzył mnie szerokim uśmiechem, a jego białe zęby zdawały się błyszczeć. Miał krotką grzywkę i brązowe oczy. Był ubrany w nieco postrzępione szorty (zapewne jakiś krzyk mody) i koszulkę z Hanem Solo. Serdecznie wyciągnął do mnie dłoń:– Cześć, jestem Liam – powiedział. Nie spodziewałem się, że będzie się tak płynnie posługiwał polszczyzną. Otrząsnąłem się jednak z zaskoczenia i podaliśmy sobie dłonie, po czym się przedstawiłem. Liam wydawał się być szalenie sympatycznym gościem.Obok mnie siostra przyglądała się dziewczynie, która również z ciekawością spoglądała na Laurę. Wreszcie odezwała się ...