Rodzinne tajemnice
Data: 15.01.2022,
Kategorie:
Masturbacja
zakazany owoc,
podglądaczka,
Autor: CichyPisarz
Grzeczna. To słowo charakteryzowało Marzenkę, kiedy chodziła do szkoły podstawowej i gimnazjum. Cicha i spokojna, opisywali ją znajomi w latach liceum. Na studiach była po prostu szarą myszką i mało kto zwracał na nią uwagę. Pomimo wielu atutów jej osobowości, nikt nie poznał jej na tyle dobrze, by je dostrzec w tej zawsze stojącej z boku dziewczynie.
Marzena nie była może śliczną dziewczyną, ale niejeden przyglądający się jej mężczyzna, znalazłby w jej wyglądzie wiele pozytywów, których ona, świadomie lub nieświadomie, nie odkrywała lub po prostu celowo je skrywała przed światem.
Była szczupła, zgrabna i dosyć wysoka jak na kobietę. Ukrywała swoją sylwetkę pod źle dobraną garderobą, pod którą chowała naprawdę zmysłowe ciało. Długie szczupłe nogi, delikatne ramiona i sporego rozmiaru piersi, wszystko to skrzętnie ukrywała przed otaczającą ją rzeczywistością. Zagadką było, czy robiła to celowo, czy po prostu nie miała gustu do stylizacji.
Marzena nigdy nie podążała głównym nurtem i najczęściej trzymała się na uboczu. Nie czuła potrzeby bycia popularną, za coś podziwianą, czy uwielbianą. Modę omijała szerokim łukiem i to nie na zasadzie jakiegoś buntu, ale zawsze lubiła ubierać się wygodnie dla niej, a nie dla oczu innych. Z czasem przyzwyczaiła się do prostych rozwiązań, co w młodzieńczych latach spotykało się z niezrozumieniem przez rówieśników i jej izolacją od grupy bardziej wpływowych koleżanek i kolegów. Szczerze miała to gdzieś. Nie potrzebowała niczyich ...
... względów, sympatii, czy pomocy. Patrząc na rówieśników z boku, dostrzegała ich dwulicowość, lizusostwo i często brak jakichkolwiek skrupułów przed walką o bycie lubianym. W jej mniemaniu, mało kto był sobą i zachowywał się naturalnie.
Oczywiście, że miała znajomych i koleżanki, ale żadnej relacji nie nazwałaby przyjaźnią. Poruszała się głównie w gronie osób odsuniętych trochę na bok, bo tak należało nazwać uczniów tzw. kujonów, osoby otyłe i takie, których status społeczny stawiał je bardzo nisko. Najczęściej jednak spędzała czas z tzw. glonojadami, czyli osobami nie grzeszącymi urodą. W tego typu osobach dostrzegała najwięcej pozytywnych cech i najprostszą w świecie szczerość.
Lata nauki już dawno miała za sobą i teraz prowadziła spokojne zawodowe życie. Pracowała w bibliotece. Nie mogła wymarzyć sobie lepszego zawodu, bliższego jej naturze. Może nie był to zawód przyszłości, ale ona od samego początku swojego świadomego stanowienia o sobie, przysięgła sobie, że nie weźmie udziału w wyścigu szczurów, który od lat obserwowała u większości ludzi. Może było jej o tyle łatwiej, że nie musiała się martwic o rzeczy, które inni musieli zdobywać latami. Mieszkanie w dużym mieście wojewódzkim odziedziczyła po babci, u której od dziecka spędzała prawie całe wakacje. Mimo różnic pokoleniowych, świetnie się rozumiały i to od tej starej kobiety otrzymała największe wsparcie. To babcia namówiła ją, by pisała pamiętnik, co Marzena bardzo polubiła i stało się to dla niej namiastką posiadania ...