1. Upał


    Data: 12.08.2019, Kategorie: wakacje, lato, miasto, upał, Autor: Sal_Paradise

    ... tak, że czujesz jej perfumy i wszystkie feromony, które wydziela, które otaczają cię całego delikatną mgiełką, i nie możesz nic poradzić na to, że ci staje, w tym autobusie pełnym ludzi ci staje, więc twardniejącym coraz bardziej wzniesieniem rozporka zahaczasz o bioderko pasażerki stojącej z przodu, kiedy w tym samym czasie pasażerka, która stoi z tyłu ociera się o twoje gołe ramię, bo masz na sobie koszulę z krótkim rękawem... Zarazem nie chcesz stąd nigdy wysiadać i chcesz wysiąść jak najszybciej, bo to jest jak rozkoszna męka, ale autobus stoi w korku, więc poczekasz na to jeszcze trochę, gapiąc się na pomalowane zanim ty jeszcze wstałeś oczy i usta i będziesz się dziwił, jakim cudem da się wstawać tak wcześnie i przygotowywać to wszystko... Gdyby moja też tak wcześnie wstawała i się malowała...
    
    Jednak w Śródmieściu musisz się już niestety pożegnać ze swoimi koleżankami, spośród których z paroma już kiedyś jechałeś, a na niektóre natknąłeś, a właściwie nadziałeś się, jak na tą, której tyłek był ci amortyzatorem na nierównych drogach, pierwszy raz. Wysiadasz, a właściwie zostajesz wypchnięty z autobusu, i po krótkiej chwili walki między napierającą z zewnątrz i z wewnątrz masą, biegniesz w stronę przejścia dla pieszych, na którym zielone światło już miga, a więc za niedługo zamieni się w czerwone. Przebiegasz na drugą stronę jezdni i kiedy widzisz kiosk, stwierdzasz, że musisz kupić sobie butelkę wody. Podchodzisz do okienka, do którego musisz się cały schylić, pukasz ...
    ... w to okienko, i po chwili zza gazet i prezerwatyw wyłaniają się w twoim kierunku potężne, leniwe cyce. Przez to okienko nie widzisz twarzy sprzedawczyni, widzisz tylko te cyce, które trzęsąc się, mówią do siebie: „co podać?”, a ty z zaschniętym gardłem odpowiadasz desperacko: „wodę!”, i po chwili w okienku pojawia się butelka, a ty masz ochotę położyć dwuzłotową monetę nie na podstawce, tylko wrzucić je między te cyce, między odsłonięte dużym dekoltem cyce, które wypełniają całe okienko podupadającego kiosku i wlepiają ci się w twarz, miękkie, ciepłe, beżowe, ze strużką potu, która biegnie między nimi i tworzy małą plamkę na tym śmiesznym skrawku materiału, jaki zasłania niewielką resztę piersi, której nie widać, więc odkręcasz butelkę wody, upijasz łyk, i jest już lepiej.
    
    Idziesz do pracy, a tam, w biurze, czeka już na ciebie przełożona, która siedzi na skraju twojego biurka z nogą założoną na nogę, i wymachuje do ciebie listą dokumentów, które będą wyznaczały twój dzisiejszy dzień pracy, ale ty nie patrzysz na dokumenty, nie możesz się na nich skupić, patrzysz tylko na jej pełne usta, które tak seksownie wyglądają w połączeniu z wyraziście pomalowanymi rzęsami, ukrytymi za wąskimi, prostokątnymi szkłami okularów, i z włosami, spiętymi w wysoko zawiązaną kitę, i z rozchyloną koszulą, w której odpięła jeden, dwa, trzy guziki. Ta koszula jest tak biała, że aż prawie przeźroczysta, bo widać przez nią cieliste ramiączka biustonosza z push-up'em. Wciśnięte w niego piersi twoja ...