Ofiara.1 - Almanach przetrwania
Data: 23.01.2022,
Kategorie:
BDSM
Hardcore,
Autor: Bookknob
Przyszłość w świecie zagłady – miejsce nieznane – fragment porno-powieści „Ofiara” – autor – Krzysztof Knob
Errine przywitała zbliżający się powoli zachód słońca i pewną ulgę spowodowaną przez ożywczy chłód w miejsce dojmującej dotąd spiekoty. Ale nie tylko to. Na horyzoncie zobaczyła zarys niskiej zabudowy. Na ten widok przełknęła ślinę, czując tremę przed tym, co mogło ją tam spotkać, w mieście Utrata. Ponieważ to niewątpliwie do niego dotarła. Lecz mimo obaw przyspieszyła kroku, żeby uniknąć snu pod gołym niebem pośród wymarłych pól.
W pobliżu zabudowań napotkała trochę czystszą kałużę. Obmyła w niej ciało z krwi, nasienia i błota. Swoista toaleta trwała dłuższy czas, ale zaowocowała tym, że Errine przestała samą siebie przerażać wyglądem czy zapachem. Żywiła też cichą nadzieję, że po wkroczeniu do miasta ktoś się nad nią zlituje i użyczy przynajmniej znoszone łachmany. Choć brała pod uwagę, że za ubranie będzie musiała zapłacić własnym ciałem. W końcu tylko dzięki swym kobiecym atutom dotąd uniknęła śmierci. Więc jeżeli taka była cena przetrwania, musiała to zaakceptować. Zresztą rozdziewiczona przez bestię czuła, że najgorsze w kwestii współżycia miała za sobą. Obecnie całkiem naga stanęła przed bramą prowadząca wprost do Utraty.
W oczy rzucało się przede wszystkim to, że wewnętrzne budynki obramowane były murem. Ten nie składał się z jednolitej struktury. W tym tworze obronnym można było dostrzec wielkie głazy, metalowe płyty czy wraki samochodów, także grube ...
... pniaki drzew oraz drewniane belki, jak i wypełniacze w postaci plastiku. Całość wydawała się dość stabilna, wznosząc na wysokość trzech dorosłych ludzi.
Ów mur zawierał w sobie tylko jeden widoczny wyłom – uchyloną bramę z żelaza. Przed nią stało dwóch strażników. Ubrani byli w skórzane kurtki i spodnie w kolorze brązu. W rękach trzymali broń, o której Errine czytała w pożółkłych podręcznikach, że to śmiercionośne strzelby. Dlatego w przestrzeń pomiędzy strażnikami skierowała się z tym większym respektem. Gdy raptem jeden z mężczyzn wycelował podwójną lufę wprost w jej krocze, po czym groźnie warknął:
– Ej! A skąd cię tu przygnało, cycata kurwo? Z północy, czy południa? No tylko nie mów, że z kurewskiego wschodu, he, he… I czy nie uważasz, jaśnie kurwo, że za wniesienie swej włochatej pizdy do miasta wypadałoby najpierw zapłacić, hę?! – W odpowiedzi Errine przystanęła, niepewnie podniosła wzrok na strażnika i popatrzyła na niego badawczo. Poza skórzanym odzieniem miał na głowie ciemnobrązowy kapelusz, spod którego wystawały krucze włosy. Na twarzy mniej więcej czterdziestolatka prezentował gęsty i czarny zarost. Oczy przesłaniał przyciemnianymi szkłami, a jego czoło znaczył rząd poziomych zmarszczek sugerujących, że nader często wpadał w irytację. Do tego żuł smętnie w ustach żółtą łodygę jakiejś rośliny. Aż podrapał się po kroczu i niby obojętnie rzucił: – Zmierzcha się, więc nie traćmy czasu. Z przodu wyglądasz całkiem apetycznie, ale zaprezentuj się jeszcze od tyłu. – ...