1. Wieża Babel. Powrót (II)


    Data: 25.01.2022, Kategorie: Fantazja demon, Autor: ElPomidorra

    ... nie przeżył, Bogowie postanowili... by ani jeden już nigdy się nie narodził, nie podniósł ręki na ICH kuszące kawałki wyśmienitego mięsa, przepełnione koktajlem krwi zwaną Ambrozją.
    
    Dokładnie, teraz kobiety to ich własność.
    
    Nareszcie jest tak, jak powinno być od początku.
    
    Ich Bogowie stworzą nową rasę z tymi niby tam innymi panienkami, które podobno różnią się czymś od tych, które są im dane. Dla nich nie miało to żadnego znaczenia, nie wnikali w szczegóły, plany i nie śmieli nawet protestować czy unosić się dumą.
    
    Cipka to cipka, tyle ich interesowało.
    
    Poza rozrywką: polowaniem - rozlewem krwi i porządną ucztą, seks jest dla nich jak narkotyk, najlepsza zapłata za wykonywanie usług oraz wieki cierpliwości.
    
    Mają swój własny harem... o tak.
    
    Ich ludzkie panny miały otrzymać wieczną młodość i być Ich wysterylizowanymi seksualnymi służkami. Genetycznie odpicowane, chcące ciągle zaspokajać z nimi swoje chcice... Ach, czeka ich świetlana przyszłość.
    
    Pójdą za swoimi Bogami wszędzie! Tak są Im wdzięczni, za to szczęście, prawdziwą i zasłużoną rozkosz zmysłów.
    
    Ostatnie co Lea zapamiętała to pełne żądzy spojrzenie Granatowowłosego Dziwaka i... zamknęła oczy, odpłynęła w błogim śnie słysząc, zapamiętując ostatnie dźwięki.
    
    - Mów mi Tanatos, moja piękna.
    
    Lei śniły się promienie słońca, które ogrzewały stopniowo jej twarz, unosiła się naga na wodzie, czuła jak jej piersi falują a plecy są mile masowane... Mogłaby zostać w tym stanie naprawdę długo. ...
    ... Zrelaksowała się, odprężyła spięte mięśnie. Ale w sumie gdzie jest? Chciała jeszcze raz otworzyć oczy, które na chwile przymknęła, niestety były jak zalepione. Zaczęła panikować, serce biło jej coraz mocniej, powoli zanurzała się w wodzie, nie mogła ruszyć swoim ciałem, starała się ale nie przynosiło to żadnych skutków. Zaczęło brakować jej tlenu, wyciągnęła rękę przed siebie i...
    
    Obudziła się mocno kaszląc.
    
    Usiadła, uzmysłowiła sobie, że leży na wielkim łóżku, przykryta miękkim, nieznanym jej materiałem, może to jedwab? Nie mogła uwierzyć... miała na sobie jakąś kieckę! Pachniała słodkim olejkiem, ewidentnie miała umyte włosy, jej skóra wydawała się jakaś taka nawilżona...
    
    Nagle poczuła, że ma tylko jedną wolną rękę, spojrzała w prawą stronę i podskoczyła z przerażenia.
    
    - Jak się spało?
    
    - O nie... tylko nie ty... - szepnęła. Była przekonana, że zaraz się popłacze, naprawdę starała się wyrwać dłoń z uścisku, niestety na próżno. - Czy... możesz mnie puścić? - Poprosiła błagalnym tonem głosu.
    
    Jak mogła się domyślić Menda poruszył przecząco głową, tak, właśnie tak będzie teraz go nazywać (postanowiła w myślach).
    
    - Nie tak mam na imię moja droga, wiesz, że czytam Ci w myślach? - Uśmiechnął się szeroko mrużąc wężowe oczy tak, że zrobiły mu się delikatne zmarszczki. U ludzi to znak szczerego uśmiechu... a jak było z nimi? W ogóle jak mogła się nad tym zastanawiać! Nienawidzi się w tym momencie! Musi przecież pamiętać, że to wróg, morderca, wcielone zło... - Ach, nie ...