-
Prawdziwie Oswieceni Cz6
Data: 26.01.2022, Kategorie: Geje Autor: CzarodziejEmrys
Etan nie wiedział jak długo był nieprzytomny. Obok siebie wyczuwał dwa ciepłe kształty. Oba dokładnie go oplatały, jeden z przodu drugi z tyłu wpasowując się dokładnie w krzywizny jego ciała. Ocknął się nagle. W mgnienie oka przypomniał sobie straszliwie krępującą sytuację w jakiej się znalazł. Wyglądało na to że zarówno Aron jak i Zetar nadal pogrążeni byli w po-wytryskowym błogostanie. Był on zaś tak silny u nich wszystkich włącznie z nim, że chyba stracili przytomność z nadmiaru przyjemności. Co prawda Etan czuł się wspaniale – niespodziewanie dobrze, właściwie cudownie… był pełen energii i chęci do działania – jednak dwa umięśnione i ciężkie osobniki płci męskiej go blokowały i za nic nie chciały się zbudzić z samczego snu. Ze zgrozą poczuł że wciąż tkwi głęboko wewnątrz tylnego wejścia Zetara co było nadzwyczajne skoro prawie nie był pobudzony. Penis był ledwie, ledwie twardszy od przejrzałego banana. Spróbował się ruszyć. Natychmiast spowiła go obezwładniająca przyjemność. Wszystkie wrażliwe nerwy wrzasnęły z uniesienia i zaczęły wołać o więcej. Etan naprawdę próbował wybić to sobie z głowy, wizualizować że przecież przed chwilą ejakulował i czynności seksualne powinny być teraz najodleglejszym z jego zainteresowań. Jednak tak się nie działo. Okrutne ciało i chyba wypaczony częstym używaniem Deox’a umysł chciał więcej, jakby pragnienie ejakulacji działało jak narkotyk. Krew uderzyła w sflaczały narząd podwajając doznania, których z racji całkowitego bezruchu ...
... nie powinno raczej być. Ale były. Niezwykle silne doznania. W trakcie snu dziura Zetara jakby na powrót się zwężyła. Oplatała oklapłego i wymęczonego penisa Etana ze wszystkich stron niczym ciasna guma nie pozwalając mu wypaść teraz zaś gdy znów napęczniał i prężył się w swoim lepkim majestacie chętnie go przyjęła do swych głębi ściskając rozkosznie. Jej ciepło, wilgoć i miękkość aż poraziły udręczony mózg Etana serią nowych subtelnych doznań. W tej samej chwili zdał sobie sprawę z lekkiego bólu brzucha. Chcąc nie chcąc poruszył się nieco bardziej brutalnie i wtedy to poczuł. Głęboko w sobie niezwykle gruby, długi i rozszerzający się na końcu przedmiot – wolał nie nazywać go po imieniu – wypełniał szczelnie samo wejście do jego odbytu nie pozostawiając ani milimetra wolnej przestrzeni. Widocznie imponująco odstający i szeroki żołądź Arona zadziałał niczym korek, za nic nie chciał wyjść tak dobrze się w nim czuł. Natychmiast też poczuł obezwładniający rozdzierający ból jaki powodował ten niewiele większy od małej moreli kawałek ciała przyjaciela jakby dopiero teraz poobcierane, palące wnętrze przypominało o wcześniejszym brutalnym wtargnięciu obcego na o wiele większą głębokość. - Aaaaaa… - wyrwało się z jego ust mimowolnie. Co prawda chciał krzyczeć aby go wyjęto nie mógł bowiem znieść obezwładniającego rozciągania jakie powodował ten szczególnie dobrze zbudowany żołądź ale wiedział gdzie jest – w twierdzy wroga. To cud, że nikt ich nie znalazł kiedy stracili przytomność ...