Wiktoriańska dyscyplina
Data: 31.01.2022,
Kategorie:
femdom,
spanking,
domowa dyscyplina,
historia,
BDSM
Autor: Xenka
... Uważasz, że zasłużyłeś, Henry? – spytała z pewną naganą w głosie, nie odrywając oczu od lektury.
Mężczyzna wstał od fortepianu i energicznym krokiem zbliżył się do ukochanej. Padł na kolana i schwycił ją za dłonie, niemal wyrywając jej z nich książkę.
- Błagam cię, duszko! – jęknął, patrząc proszącym spojrzeniem – Tak mało mam ostatnio rozrywek. Zabroniłaś mi wychodzić do kawiarni. Zabroniłaś mi włóczyć się po Whitechapel. W swojej mądrości odmówiłaś mi nawet prawa do cygar i wdzięczny ci jestem za to, że dbasz o mnie, ale... mała partyjka wista z Fryderykiem i Edwardem chyba nie może nikomu zaszkodzić? Co? Duszko... - poprosił, całując z pasją dłonie kobiety, a potem przytulił je sobie do twarzy i spojrzał z niemą prośbą na ich właścicielkę.
- Zawiodłeś mnie ostatnio, Henry... - westchnęła kobieta, zwracając się do ukochanego dużo łagodniejszym tonem – Wiesz, że widziano cię ze szklanką brandy. I to gdzie! Nie w porządnej kawiarni a w prymitywnej... spelunce w Whitechapel. Któż to widział, Henry?
- Rozmawialiśmy o tym, Elizabeth i wiesz, jak bardzo żałuję swojego uczynku! – Henry przypomniał sobie niezwykle żywo, jak bardzo tego uczynku żałowały jego sine pośladki – Obiecałem ci, że więcej nie pozwolę się namówić żadnemu nicponiowi na takie wyjście! Jamais! Ale partyjka wista w domu... No, moja piękna! Widzę przecież, że się zgadzasz!
Elizabeth uśmiechnęła się ciepło i przyciągnęła lekko Henry’ego do siebie, pozwalając, aby ułożył głowę na jej kolanach i ...
... wtulił się w jej podołek.
- O czwartej przychodzi panna Collins z naszej ochronki ze sprawami nie cierpiącymi zwłoki. Jeżeli tak bardzo ci na tym zależy, możesz posłać Toma z wieścią do Fryderyka i Edwarda. Musisz mi jednak obiecać, malutki, że najpóźniej o ósmej rozejdziecie się, a o dziewiątej będziesz już w łóżku. Tak jak przystało na dżentelmena, za którego tak pragniesz uchodzić w towarzystwie.
- Obiecuję, najdroższa! – wykrzyknął z pasją i wdzięcznością Henry, znów całując dłonie ukochanej.
- I żadnego alkoholu, Henry...
- Żadnego! Jak mi Bóg miły!
***
- As i biję twoją królową! – wykrzyknął rudy jegomość, rzucając kartę na stół.
- Jaki, niech cię poskręca, as?! – zaperzył się chudy mężczyzna w eleganckim fraku. Tak chudy i tak wysoki, że górował nad dwoma pozostałymi, zebranymi wokół okrągłego stolika do gry w karty.
- No as, mówię, jak bum-cyk-cyk! – odparował rudy – Co ty, Ed, kart już nie widzisz? To napij się jeszcze! – zaśmiał się, wlewając brandy do kryształowego kieliszka na stole.
Wszyscy trzej panowie, w tym Henry, zdawali się mieć już dość alkoholu jak na nie tylko to, ale kilka następnych spotkań. Od dłuższego czasu zamiast grać, kłócili się o to, który rzucił jaką kartę i która figura bije którą, wszyscy bowiem byli już zbyt mocno wstawieni, aby odróżniać w pełni kolory kart. Co więcej, ową czynność utrudniały kłęby dymu z cygar, które palono jedno po drugim.
Najbardziej trzeźwym z nich wydawał się być Henry. Zachował świadomość ...