U źródeł (II)
Data: 01.02.2022,
Kategorie:
Lesbijki
Pierwszy raz
historia,
Autor: Allegra_Monte
Nie wiedziałam, co myśleć, co z sobą zrobić. Wbiegłam do domu, zamknęłam się w pokoju i rzuciłam na łóżko, chowając twarz w poduszce. Było mi tak strasznie wstyd. Myślałam, że już nigdy nie wyjdę na ulicę i nie będę mogła spojrzeć w oczy ludziom. A już na pewno nie Sarotte, mojej brudnej, złej kuzyneczce, która tak perfidnie ściągnęła mnie na dno. Ale czy to naprawdę ona mnie ściągnęła? Czyż to nie ja przybiegłam do niej rozpalona jak samiczka w rui? Na co liczyłam? Czy nie właśnie na to, co się stało? Zaszlochałam zrozpaczona, uświadamiając sobie coraz bardziej, że nie mogłam winić nikogo, prócz siebie samej. To moja własna grzeszność, brud, kurewstwo zgubiły mnie na zawsze. Płakałam chyba z godzinę, aż w końcu zmęczona zasnęłam.
Przez kolejnych kilka dni nie wychodziłam z domu. Udałam chorobę, żeby nie musieć chodzić do szkoły, gdzie niechybnie spotkałabym swoją wspólniczkę w zbrodni. Leżałam w łóżku, pijąc ziółka zaparzone przez mamę. Moja kochana rodzicielka łatwo dała się oszukać, gdyż moja gorączka była prawdziwa.
Nie mogło to jednak trwać wiecznie. Musiałam wreszcie kiedyś wyjść z domu. Wydarzenia sprzed kilku dni zaczęły wydawać mi się dziwnym, mrocznym, kuszącym snem i z całą powagą zaczęłam zastanawiać się, czy to naprawdę się wydarzyło.
Pod koniec tygodnia zjawił się u mnie gość. Mama przyprowadziła do mego łoża boleści uśmiechającą się współczująco Sarottę. Widząc jej postać, wypukłość piersi wypychających gorset, krągłość bioder, wróciły wspomnienia, ...
... przypomniałam sobie, co zrobiłam z jej ciałem... Krew napłynęła mi do twarzy. Nie było ucieczki.
- Kochana Filippine! Jak ty wyglądasz?! - krzyknęła Sarotte i uściskała mnie mocno na oczach mamy. Chciałam zapaść się pod ziemię.
- Zostawiam was w takim razie same, dziewczęta, porozmawiajcie sobie - powiedziała mama i wyszła.
Przez chwilę panowała cisza. Sarotte patrzyła na mnie badawczo, uśmiechając się lekko. Wydawało mi się, że zobaczyłam w jej oczach ukrywaną drwinę. Zacisnęłam wargi. Po co tu przyszła ta prostaczka?
- Długo planujesz tu leżeć, kuzyneczko? - spytała Sarotte. - Co się stało, już się nie odstanie.
Nie odpowiedziałam. Kuzynka westchnęła, pokręciła głową i usiadła obok mnie na łóżku.
- Nie możesz tak się zamartwiać. Ostatecznie nie zrobiłyśmy nic strasznego...
- Nic strasznego!? - wybuchłam, ledwo wstrzymując płacz. - Czy można zrobić coś gorszego? Jesteś moją kuzynką... A ja zrobiłam ci... - nie byłam w stanie dokończyć. Sarotte nachyliła się nade mną i pogłaskała mnie delikatnie po policzku.
- Biedna Filippine. Zamęczysz się na śmierć takimi myślami. Musisz przestać. Przecież... Nie podobało ci się? - mówiąc to nachyliła się jeszcze bardziej, tak że mogłam czuć gorąco i zapach jej oddechu na twarzy. Pachniał cebulą i majerankiem. Odsunęłam głowę.
- Nie ma w tobie wstydu? - zapytałam zrezygnowana.
Zamiast odpowiedzieć, Sarotte wsunęła rękę pod pościel. Poczułam jak jej palce dotykają mojego biodra.
- Co robisz?! - krzyknęłam, ale ...