Luiza
Data: 04.02.2022,
Kategorie:
Nastolatki
Autor: Jan Sadurek
... zakochała się w Tadeuszu i nie miałem najmniejszych szans, choć starałem się o pozyskanie jej względów najlepiej, jak umiałem... Dotarliśmy na górę, Luiza pokazała mój pokój, wskazała łazienkę.- Zostawiam pana samego, pewnie chce się pan odświeżyć, więc proszę bardzo. Za kilkanaście minut czekam na pana w kuchni, przygotuję jakiś posiłek, pan przecież po podróży...- Przepraszam, mam prośbę - przerwałem dziewczynie.- Tak, słucham? - popatrzyła na mnie dużymi, ciemnymi oczami i uśmiechnęła się słodko - Nie mów mi per „pan”, bo czuję się... bardzo staro! Jestem Jan.- OK, nie widzę problemu, ale musimy wypić brudzia! - Oczywiście, ale daj mi kilka minut. Wkrótce odświeżony i przebrany w lekki dresik zjawiłem się w kuchni, skąd dochodziły obiecujące zapachy. Luiza stała przy kuchence, nie widziała mnie, mogłem więc spokojnie przyjrzeć się dziewczynie. Jak mówiłem - miła dość duży tyłek, ale nie była niska, więc nie raziło to absolutnie. Wąska kibić, niezbyt szerokie ramiona, ciemne, dość długie, za łopatki włosy i miękkie kobiece ruchy – to wszystko sprawiało, że była bardzo kobieca, apetyczna, musiała podobać się mężczyznom; mi się bardzo podobała. Usłyszała moje kroki, odwróciła głowę.- Jesteś już, to dobrze. Otwórz proszę wino, stoi na stole, ja za minutkę kończę – bardzo kobiecym ruchem odgarnęła ręką włosy z czoła, dmuchnięciem odrzuciła niesforny kosmyk.Było to tak kobiece, naturalne, dziewczęce, pełne wdzięku, że... poczułem mrowienie w kroku! Szybko podszedłem do ...
... kuchennego stołu, zająłem się zakorkowaną butelką. Po chwili obok otwartego wina stał półmisek z kawałkami różnych mięs, ozdobionych parowanymi warzywami.- Zajmuję się domem odkąd skończyłam trzynaście lat, wiem, co lubią mężczyźni, dla dwóch przecież gotowałam. Powinno ci smakować, jedz Janie, proszę – nałożyła na talerz sporą porcję i podała mi z kawałkiem pieczywa.- Na popitkę mam piwo, chcesz? - zaproponowała.- Bardzo chętnie – ledwo mogłem to wymówić gębą pełną pyszności.Po obfitym posiłku przyszedł czas na wino. Podałem Luizie pełen kieliszek, stuknęliśmy się szkłem- Jan - powiedziałem patrząc jej w oczy – tak masz mówić- Luiza – odpowiedziała, objęła mą szyję ramieniem i wpiła mi się w usta!To nie był pocałunek, jaki dają sobie osoby zaczynające mówić sobie po imieniu. Luiza wsunęła energicznie język między moje zęby, wierciła nim na boki, wsuwała go bardzo głęboko. Nie zostałem dłużny, objąłem ją mocno i oddawałem pocałunek. Czułem, że mój kutas zaczyna podnosić głowę, byłem pewien, że poczuła go, usłyszałem nawet cichy pomruk aprobaty... Cała ta sytuacja była zwariowana, a dziewczyna – co tu dużo mówić – podobała mi się! Ale przecież to córka mego kumpla! Nie wiedziałem, co robić... Odsunąłem ją od siebie, popatrzyłem na ładną buzię, pokręciłem głową, zrobiłem groźną minę i pogroziłem palcem.- Tak nie można, Luizo. Jesteś córką mego przyjaciela, muszę to uszanować, chcę uszanować ciebie i jego. Poprzestańmy na tym, co się zdarzyło i już. Może tak być?- No.... Jeśli inaczej ...