1. Monika i Karol (I) - Katharsis


    Data: 14.08.2019, Kategorie: szybki numerek, małżeństwo, kłótnia, Autor: sgdesign

    - Jak zwykle wszystko na ostatnią chwilę! – krzyczała żona na męża, trzaskając drzwiami lodówki.
    
    - Ale Moniczko nie martw się wszystko załatwię, pójdziemy na jakąś ekstra imprezkę - bronił się.
    
    - He..., ciekawe! – zaśmiała się ironicznie i zaczęła kroić marchewkę. Patrzył jak z hukiem wali nożem o deskę. - Od roku wiedziałeś, że jutro są andrzejki, miałeś tyle czasu i nic nie wymyśliłeś. Wiedziałam, że tak będzie! Pewnie wylądujemy na jakiejś domówce. Wiesz, że tego nie znoszę! – ciachnęła ostatni raz i odwróciła się do niego. Zawahał się, bo nóż trzymała w takim uścisku jakby chciała go dźgnąć.
    
    - Oh, nie histeryzuj. – powiedział przestraszony - Na pewno są jeszcze gdzieś wolne miejsca dla dwóch osób – oparł się o lodówkę i szukał jakiegoś sensownego wyjścia.
    
    - Jak zwykle dla dwóch! – odepchnęła męża otwierając drzwi – Karol, nie mógłbyś, choć raz o mnie pomyśleć. Przecież wiesz, że na imprezach lubię towarzystwo...
    
    - ... to może odwiedzimy Krzyśka – przerwał jej, ale od razu pożałował. Obserwował jak zaczyna się złościć, ale nie przejmowałem się tym.
    
    - Kiedy wpada w szał jest taka zadziorna i seksowna – myślał. Przyspieszony oddech uwydatnił jaj dumnie sterczące piersi i płaski brzuszek a jędrny tyłeczek opięty tylko cienkim materiałem leginsów wabił dłonie.
    
    - Boże! Jaki ty głupi jesteś! – wyrwała go z zamyślenia – Nie znoszę tego kretyna. Zawsze musi być najmądrzejszy i ślini się na mój widok. Męski szowinista!
    
    - Gdybyś nie była moją żoną też bym ...
    ... się ślinił na twój widok – palnął bezmyślnie i w tym samym momencie dostał w łeb porem, który Monika chciała pokroić – To znaczy nie, że żoną... znaczy na twój widok tak, ale nie..., że nie wypada i... - stał jak wryty i próbował wybrnąć
    
    - Nie podobam Ci się? Mogłeś się ze mną nie żenić tylko bzykać, co ci się podoba! – krzyknęła, rzuciła porem w Karola i odwróciła się w stronę wyjścia. Wkurzyła go jej histeria.
    
    - Rzadko się kłócimy a już na pewno nie o takie pierdoły – stwierdził, bo wytrąciła go całkiem z równowagi i postanowił, że musi coś natychmiast zrobić. Nigdy nie był agresywny wobec żony. Wręcz przeciwnie, zawsze łagodził wszelkie spory, płaszczył się przed nią. Tym razem było inaczej. Pod wpływem impulsu wezbrała w nim cała złość i upokorzenia minionych lat. Złapał ją za ręce i pchnął na blat cały czas trzymając. Zaczęła się wyrywać, więc przylgną do niej całym ciałem, siłował się z własną żoną, ściskał jej nadgarstki. Serce zaczęło mu szybciej bić.
    
    - Co ja robię? To już koniec – pomyślał. – Ojciec Moniki zawsze powtarzał, że jeśli kiedykolwiek podniosę rękę na żonę to mnie zabije. – Wpadł w panikę i postanowił postawić wszystko na jedną kartę. – Chuj, skoro i tak mam przesrane, to sobie użyje. Zawsze musiałem być delikatny żeby Monia nie wpadała w tą "swoją" histerię. Seks rzadko, bo albo "boli głowa" albo nie ma nastroju a jeśli już to z delikatną i baaaardzo długą grą wstępną. Uznałem, że teraz będzie inaczej. - Jedną ręką złapał ją za włosy i zaczął na ...
«123»