Pani M... (I)
Data: 12.02.2022,
Kategorie:
młody,
nauczycielka,
Nastolatki
inicjacja,
Autor: zajetylogin123
... Wyszedłem z zaplecza. Klasa Pani M. była już pusta, siedziała nad dziennikiem bazgroląc coś. Podniosła wzrok, spojrzała spokojnie i odprowadziła mnie wzrokiem do drzwi. Nie mówiłem nic, byłem ciągle rozdygotany. Wróciłem do klasy, gdzie zostały moje śmieci. Zabrałem wszystko i podziękowałem Pani profesor, za to, że zaczekała aż przyjdę. Kumple z klasy żartowali głupio na przerwie, że dobrze musiałem podpaść, w końcu nie rozmawiałem z nikim a moja mina nie wskazywała na nic pozytywnego. Chciałem być sam, nie rozmawiać z nikim. Nawet bliższy kumpel denerwował mnie tego dnia. Po prostu czułem się lepszy od nich, od kogokolwiek. Ich dziecinne tematy nie interesowały mnie zupełnie, drażniły. Cała ta sytuacja spowodowała u mnie natłok myśli i emocji. Do końca dnia byłem zamyślony. Każda choćby najmniejsza myśl o tym co miało miejsce powodowała podniecenie. Może nie aż tak intensywne jak wtedy... ale chodzenie ze wzwodem to nic przyjemnego. Na lekcji wyszedłem do toalety, nie miałem na celu załatwienia potrzeby. Chciałem się po prostu przejść po kilku długich korytarzach i popatrzeć przez okno. Uwielbiałem jesień. Idąc i gapiąc się, starając nie wracać już myślami do "akcji z zaplecza" usłyszałem za sobą stukot szpilek. Przeszył mnie silny dreszcz, zwolniłem, nie odwróciłem się... miałem dziwny hamulec psychiczny. Pani M. doszła do mnie przyspieszonym krokiem, złapała mnie za ramie, zatrzymałem się... Odwróciłem się, spojrzałem na nią, wyglądała już praktycznie jak przed ...
... zapleczem, zdradzały ją tylko oczy, a dokładnie podniecenie, które się z nich wylewało. – "Porozmawiamy? Po lekcjach? Nie zabiorę Ci zbyt wiele czasu. Możesz?" Powiedziała. Mogłem, pewnie, że mogłem! Bez wahania odpowiedziałem – "Tak Pani profesor, myślę, że znajdę chwilę..." I powiedziałem to tak, jakby mi nie zależało, a zależało... jak nigdy. – "Będę w 5tce... tylko przyjdź na pewno, to ważne." Kiwnęła twierdząco głową, jej włosy i wielkie kolczyki poruszyły się. Odwróciła i poszła w swoją stronę. Zacząłem się martwić... - "A co, jeśli powie, że jej chwilowo odbiło i to nie może mieć więcej miejsca? A co jeśli..." Nie czułem się zbyt dobrze, chciałem to wyjaśnić i mieć za sobą. Z drugiej strony szkoda mi było tego co się wydarzyło...
Pospiesznie szedłem do sali nr 5. Spojrzałem przez szybkę w drzwiach, Pani M. siedziała i przeglądała jakieś papierzyska. Otworzyłem drzwi, wszedłem bez słowa. – "Usiądź." Powiedziała spokojnie. Usiadłem w 2giej ławce. Nawet na mnie nie spojrzała. – "Nie tu głuptasie, przy mnie" Powiedziała. Wziąłem pierwsze lepsze z brzegu krzesło, usiadłem obok Pani M. Pachniała perfumami. Nie czułem już kawy ani rozgrzanego ciała. Przyglądałem się jej profilowi, była taka kobieca... matka natura nie popełniła przy niej ani jednego błędu. – "Przepraszam Cię Marcinie, to był impuls. Mój mąż od miesiąca przebywa za granicą, rozumiesz..." Nie odpowiedziałem, siedziałem i czekałem na najgorsze. Kontynuowała... - "Nie wiem jak mi to wybaczysz, nie wiem co we mnie ...