MISTRESS LADY KATRIN PENSJONAT DLA SUK
Data: 17.02.2022,
Kategorie:
BDSM
Trans
Autor: akanah
... Mistress dostawała telefony z prośba o mnie. Nie wszystkie były realizowane. Ale sporo tak. Czasami Mistress brała mnie do swoich pomieszczeń, gdzie jej usługiwałam.
Na tyłach „pensjonatu” , starym ogrodzie, pięknie utrzymywanym przez suczki, są zbudowania przypominające stajnię. Chyba to była kiedyś stajnia. Teraz jest to wyodrębniony oddział pensjonatu zwany „a****ls House”. Ja nazywałam go „Zoologia”. Na „Zoologii” prócz stałej obsady suczek były doprowadzane czasami i inne. Ja miałam tam „dyżury” dwa razy w tygodniu, tak zarządziła Mistress. Natężenie zajęć zależało od ilości „klienteli” lub chętnych na „pokazy”. Klient mógł przyprowadzić swojego pupila, aby dać mu chwilę zabawy. W czasie przerw między seksem lub gdy spałam leżałam, na sianie, goła, w zamykanej klatce, przykuta łańcuchem za szyję do ściany. Obok w nieco oddalonej części słychać było parskanie, rżenie, szczekanie czy inne odgłosy. Wszystkie podniecone. Wyciągano mnie z klatki i bijąc szpicruta po dupce gnano do pomieszczenia, gdzie byłam przygotowywana do seksu. Potem przeprowadzano mnie lub przewożono do jednej z głównych sal, gdzie wykonywałam nakazane czynności lub leząc w pozycji byłam poddawana seksowi. Czasami dwóch, trzech „klientów” biegało wokół co chwila dopadając mnie i kryjąc. Krycie trwało tak długo aż ostatni stracił zainteresowanie mną. Już wtedy nie krzyczałam ani nie piszczałam jak na początku. Wisiałam bezwładnie a ciało było targana uderzeniami seksu w dupcie. Zdejmowano mnie i ...
... wywożono powrotem do pokoju przygotowań, gdzie cucono mnie i doprowadzano do stanu „użyteczności”. Jak się potem dowiedziałam, bardzo „cenioną suką” byłam na „zoologii”. Ze względu na moja wytrzymałość. Inne suki po seksie wymagały dłuższego niż półtorej godziny czasu na dojście do stanu „użyteczności”. Ja potrzebowałam od 30 do 50 minut a nawet krócej, w zależności od jurności klienta. Jeżeli to były „prezentacje” przed wieloma gośćmi to mogłam dać cztery „występy” na dobę. Potem już byłam do niczego, wymagałam dłuższej przerwy. Inne suki wytrzymywały dwa „występy”. Te, które tam „pracowały na stałe” mogły dawać do trzech „występów”. Ponieważ ja byłam „dochodząca suką” więc wykorzystywano mnie bezlitośnie. Na tym oddziale mogłam tryskać, sikać i robić inne rzeczy bez ograniczeń i kary. Nawet to było mile widziane. Nie będę tu opisywała mojego wyglądu i stanu ciała a zwłaszcza szpary w dupce, bo tego nie da się dokładnie opisać. W czasie zabiegów na stole kilka razy widziałam, w lustrze, to co zrobiono z mojej szparki w dupce, było niesamowite, nawet jak dla mnie. Nie patrzyłam więc. Po powrocie z oddziału, miałam zwykle dłuższą przerwę. I tak goście niektórzy narzekali, że jestem strasznie rozruchana i sflaczała. Doktor robił cuda, aby ten flak doprowadzić do względnego stanu. Był jednak fachowcem i szybko wracałam do normy. Oczywiście „mojej” normy. Jeśli ktoś czekał na bardziej szczegółowe opisy to nie doczekał się. Nie wolno! Może się dowiedzieć więcej jak mnie weźmie na ...