1. Gdzie duchy przodków (I)


    Data: 17.02.2022, Kategorie: średniowiecze, Fantazja Pierwszy raz Autor: NeverShoutNever

    ... zagrali żywiej, aż prosząc nas o obroty. Dostrzegłem, że Konstancja cały czas szeroko się uśmiecha, a jej warkocz goni jej drobną sylwetkę, jakby sam pogrążony był w tańcu. Kilka kwiatów z jej włosów upadło na ziemię i od razu były pochwycone przez małe dziewczynki, które hulały wokół nas. Wreszcie ostatnie uderzenie palców o lirę zakończyło te szaleńcze podrygi, które wprawiły dziewczynę w bardzo dobry nastrój. Jeszcze przez chwilę chichotała i obdarowywała dziewczynki różowymi kwiatami z jej ślubnego wianka. A one wpatrzone w nią były jak w obrazek. Być może bardziej przypominała im teraz jaką nimfę wodną czy uosobienie samej Natury.
    
    - Wszystkie wrocławianki tak tańczą? - zagadnąłem, gdy wróciliśmy na miejsca.
    
    - O nie, mój panie. Tam tańce są długie i nudne, według sztywnych reguł. Nie tak jak tu - odparła wyraźnie zachwycona.
    
    - A jednak dobrze sobie radziłaś. Masz poczucie rytmu - pochwaliłem ją.
    
    - Dziękuję, mój panie.
    
    - Mów do mnie Skardmir, wszak odtąd będziemy dzielić wspólnie wiele dziedzin życia - zachęciłem Aurelię.
    
    - Tak, mój pa... Skardmirze - poprawiła się. - Wrocławskie obyczaje nie pozwoliłyby mi na to. Jednak skoro mój król tak mówi...
    
    Rozmowę przerwał nam Przemił, który delikatnie chwycił mnie za ramię. Stanął obok mnie i głupio się uśmiechał, jak na osobę o jego stanowisku, czyli doradcy królewskiego.
    
    - Za chwilę odbędą się pokładziny młodej pary! - na to oświadczenie tłum zaryczał jeszcze głośniej, niż przy pocałunku. –Aurelia i ...
    ... Skardmir przypieczętują teraz swój związek, a goście weselni są o jeszcze lepszą zabawę i korzystanie z dobrodziejstw! - Przemił uśmiechnął się do mnie znacząco, jakbym wiedział o co chodzi. Na Aurelię spojrzał z troską i nadzieją, tak mi się zdawało... To przecież w niej spoczywała cała nadzieja Opolskiego ludu. I znów, chcąc rozbawić nieco przybyłych możnowładców i nie tylko, wciąłem dziewczynę na ręce tak, że dopiero po fakcie zorientowała się jaki był mój zamiar. Chwyciła mnie za szyję i tak wyniosłem ją z gwarnej jak ul Sali pełnej pijanych dostojników. Droga do mej komnaty, od dziś nazywanej królewską, nie była długa. Stwierdziłem, że nawet nie zmęczyłem się niosąc ją na rękach, bo była leciutka i zgrabna, przez co nie ciążyła mi wcale. Drewniane drzwi otworzyły się z przeraźliwym skrzypnięciem, aż Aurelia zabawnie zmarszczyła nos. Rozbawiła mnie jej reakcja.
    
    Postawiłem ją na ziemi i ku memu zdziwieniu, wewnątrz pokoju zapalone było mnóstwo świec, a łoże wyściełane białą pościelą, na której dobrze będzie widać dowody naszego współżycia. Wskazałem jej dłonią łóżko z baldachimem, na którym wyszyte były sceny wojenne, a także te z udziałem Światowida. Usiadła na pościeli nie bardzo wiedząc, co ma zrobić. Ja zaś stanąłem na drugim końcu pokoju i nalałem sobie wina. Piłem powoli, zapamiętując i smak i widok Aurelii, która patrzyła na mnie błagalnie, ale było w tym coś uroczego.
    
    - Rozbierz się proszę - zachęciłem ją. Zaczęła więc powoli rozwiązywać sznurki z przodu swej ...
«12...789...»