1. Przylapany przez matke 8/25


    Data: 20.02.2022, Kategorie: Masturbacja Autor: Lucjusz

    ... walenia. Pełny komfort mimo obecności drugiej osoby. Jestem w niebie. Odprężam się przy matce całkowicie, przymykam oczy i nawet zaczynam się lekko śmiać. Chwilo, trwaj!Powinni uczyć tego na kursach dla rodziców. A nie, sorry, ja mam już osiemnaście lat... Na kursach wprowadzania młodych ludzi w dorosłe życie? Ale świat byłby piękny! Stary nieraz powtarzał przed moją osiemnastką, że jedne drzwi się zamykają, inne otwierają i aż do starości życie będzie mnie ciągle pozytywnie zaskakiwać. Ale tego chyba nie przewidywał...Ciekawe, co by było, gdyby przyłapała mnie kilka lat wcześniej? Czy byłbym gotów na takie rozmowy? Mózg jak gąbka, dopiero w trakcie formowania. Ja w tym okresie strasznie nie lubiłem siebie sprzed roku czy dwóch. Sporą porcję wspomnień wywaliłbym z głowy. Teraz, po latach, patrzę na to z przymrużeniem oka, ale wtedy... To był okres dynamicznych zmian i każda nowa mądrość życiowa była okupiona koniecznością przyznania się do porażki. Uczyłem się na własnych błędach, a strasznie tego nie lubiłem. Obawiam się, że wtedy matka pojechałaby raczej po emocjach, a nie tłumaczyła. Prędzej by niestety opieprzyła i zamknęła temat. Dobrze, że stało się to teraz. Gadaj z dzieckiem o takich rzeczach...„Miałyśmy w szkole pielęgniarskiej zajęcia także i z tego. Miałyśmy w ogóle ze wszystkiego, ale tego, wiadomo, było trochę mniej, choć jak na młodzież licealną za naszych czasów mogło to być szokujące, jak tego jednak dużo było. Na pewno byłyśmy bardziej uświadomione od ...
    ... rówieśników. Nas naprawdę traktowano w tej szkole poważnie, szykowano prawie jak na wojnę, a pielęgniarka powinna być przygotowana na każdą ewentualność. Nie wiesz, jakie nietypowe sytuacje zdarzają się w szpitalu. Psychologia i te rzeczy. Pielęgniarka musi sobie poradzić w każdej sytuacji. Tam jest całe życie w pigułce”.Milczeliśmy dłuższą chwilę, matka z przyzwalającym uśmiechem, ja oczywiście w akcji i ośmielony jej bezstresową obecnością, powoli, zgodnie z matczyną poradą, zwiększam obroty.„A teraz oddaj się przyjemności” – powiedziała, po czym pocałowała mnie w czoło i ni stąd, ni zowąd, zaczęła się szykować do wyjścia z pokoju. Pozbierała kilka rzeczy, obdarzyła mnie jeszcze jednym uśmiechem i... rzeczywiście znikła.A obiecywała, że zostanie.Finał zbiegł się z odgłosem domykanych drzwi.No fajnie, walenie przy matce było niezwykłym przeżyciem, w dodatku to jej przyzwolenie i pełna akceptacja... Strzeliłem porządnie i jeszcze dobrą chwilę po tym czułem na chuju mrówki. Znieruchomiałem zadowolony. Bardzo zadowolony.Jednak euforii jakoś nie było. Teoretycznie, gdy to robiłem przed chwilą przy matce, to był kosmiczny seks. Jak jeszcze nigdy. Ale gdy odpocząłem, wkradło się uczucie... zawodu. Czułem się jak po balandze: było super, ale mam kaca.Za jakiś czas matka wparadowała z powrotem do pokoju z chusteczkami i jakimś płynem. Chyba chciała zająć czymś ręce i nie musieć na mnie patrzeć. Porozglądała się po pokoju, ale nic nie znalazła, aczkolwiek szukała bardziej na ścianie, biurku ...