1. Laura 1986 cz.2


    Data: 05.03.2022, Kategorie: Dojrzałe Fetysz Masturbacja Autor: tropania

    ... słyszałem
    
    w nocy na balkonie, plaża była blisko, jakieś sto…, sto pięćdziesiąt metrów. Rozbiliśmy obozowisko. W końcu zdjąłem koszulkę i krótkie spodenki zostając
    
    w samych kąpielówkach. Rzuciłem ciuchy w kąt naszego grajdołu i założyłem okulary przeciwsłoneczne. Teraz mogłem bezkarnie obserwować jak ciocia Laura zdejmuje sukienkę pozostając w bikini. Było za wcześnie, aby nawet myśleć o wejściu do wody. Na wszelki wypadek leżałem na brzuchu i, udając że czytam książkę, gapiłem się na Laurę leżącą na plecach. Kilka ciemnych kłaczków wychodzących spod jej majtek i kula wypychająca majteczki doprowadzały mnie do szału. Odsłonięte lekko piersi pod stanikiem wydawały się być idealne pod względem wielkości i jędrności. Nie mogłem się na to wszystko spokojnie patrzeć, ewidentnie zaczynała się erekcja, a do tego widok jej pomalowanych na srebrno paznokci u stóp i dłoni spowodował, że wstałem i poszedłem nad brzeg morza. Wałęsałem się po kostki w wodzie i starałem się wyłapać wzrokiem jakąś laskę, ale Laura ustawiła poprzeczkę tak wysoko, że byłem pewien, iż gdybym nawet przeszedł plażą od Szczecina po Gdańsk, to żadna by mi się nie spodobała.
    
    „Po jaką cholerę ja się zgodziłem na ten wyjazd? Zamęczę się w trzy dni, a jak tu przeżyć dwa tygodnie…” – myślałem stojąc w zimnej wodzie. Nagle mnie olśniło, no przecież miałem robić zdjęcia! Wróciłem do naszego obozowiska i zacząłem się ubierać.
    
    - Idziesz gdzieś? – zapytał wujek.
    
    - Na chwilę…, po aparat…, zaraz wracam – ...
    ... odpowiedziałem i prawie pobiegłem do ośrodka.
    
    Po pięciu minutach byłem z powrotem. Nawet nie musiałem korzystać z tabeli naświetleń, dla czułości filmu 27 DIN od razu ustawiłem w mojej Smienie wszystko na maksa – czas na maksa i przysłona na maksa. „I tak będą lekko prześwietlone” – pomyślałem, a decyzję o tym, czy skrócić czas wywoływania filmu, odłożyłem na później. Zacząłem trzaskać foty, ale istnienie wujka ciągle przeszkadzało mi w kadrze.
    
    - Marek…, może jakieś wspólne? – zapytał wujek.
    
    - Ale jak? Nie wziąłem statywu… – zapytałem.
    
    - Zygmunt…! – zawołał wujek.
    
    - No? – obok mnie jakiś mors podniósł głowę.
    
    - Zrobisz nam fotę? – zapytał Marian.
    
    - Pewnie – krzyknął mors Zygmunt.
    
    Wytłumaczyłem morsowi, że ma stać w tym miejscu co ja, i narysowałem na piasku jak ma wyglądać kadr. Kiwnął głową, że rozumie. Po wywołaniu filmu okazało się, że spisał się doskonale. Zrobiłem dwie foty morsowi Zygmuntowi z jego żoną foką. Dla uściślenia: to nie była foczka w dzisiejszym rozumieniu tego słowa.
    
    - Nie wiem kiedy, ale wujek te zdjęcia jakoś przekaże – powiedziałem z uśmiechem.
    
    - To twój wujek? – zapytał mors.
    
    - No…, brat mojego ojca – odpowiedziałem niepewnie.
    
    - Świetnie – usłyszałem i kątem oka zobaczyłem, że Marian się ubiera.
    
    - Znikam na chwilę – powiedział i zniknął.
    
    „No, coś pięknego” – pomyślałem o kadrze bez wujka i zacząłem Laurę ustawiać do zdjęć. Później się okazało, że najpiękniejsze wyszło zdjęcie, na którym Laura opierała się na rękach ...