Żywiciel
Data: 17.08.2019,
Kategorie:
demon,
Dojrzałe
pissing,
Autor: Man in black
... że w miarę jak oddalał się od domu, stawał się coraz bardziej odprężony i spokojny. Dzień w biurze minął bez interesujących epizodów. Pracował w telefonicznym biurze obsługi klienta w firmie, która była operatorem komórkowym. „Jak tam twój spadek?”, zagadnęła go Bogna, koleżanka siedząca biurko obok. „Spoko, można powiedzieć, że się nachapałem”, musiał odebrać kolejne połączenie. Po kilku godzinach ciągłych rozmów telefonicznych niemal zapomniał o Ramonie i domu. O szesnastej wylogował się z telefonu i odetchnął z ulgą. Miał już dość rozwrzeszczanych klientów. W drodze na parking spotkał Bognę, „Nie zapomnij zrobić parapetówki”, pomachała mu na pożegnanie. Po chwili wsiadł do samochodu i odjechał.
Po drodze myślał o tym, co powiedziała Bogna. Parapetówka? Jak miałby ją zrobić w obecności Ramony? Żeby inni śmiali się z niego, że mieszka z takim dziwolągiem? Czy miałby wtedy szanse u którejkolwiek z koleżanek? Cholera, za miesiąc czekają go dwudzieste szóste urodziny, co wtedy zrobi? Zawsze mógł zorganizować coś w pubie. Korek, który utworzył się przed nim rozładował się wreszcie.
W domu czekał na niego obiad. „Skąd wiedziałaś, że wrócę właśnie o tej porze?”, był zaskoczony ciepłym posiłkiem. „Po prostu tak się złożyło”, podała mu sztućce. „Ty nie jesz?”, Ramona siedziała przy stole, ale nie miała talerza. „Już zjadłam”, ucięła. Obiad bardzo mu smakował. Nie przypuszczał, że taka z niej kucharka. Chciał odstawić talerz do zlewu, ale stanął za blisko pieca i niechcący ...
... dotknął ręką gorącego garnka. „Kurwa!”, wrzasnął z bólu. Kobieta podeszła do niego. „Oparzyłem się”, trzymał rękę wyciągniętą przed sobą. Na nadgarstku pojawiło się kilka pęcherzy. „Jasna cholera”, klął zdenerwowany na własną niezdarność. „Przepraszam, Karol. To moja wina”. Spojrzał na nią, „Nie twoja tylko moja. Po prostu jestem dupa i tyle”.
Poszedł do łazienki, a ona ruszyła za nim. Włożył nadgarstek pod zimną wodę. „Obawiam się, że to nie wystarczy”, zerkała mu przez ramię. Przecież nie pojadę z tym do szpitala”, był poirytowany. „Nie o to mi chodziło”, jej głos wyrażał skruchę. Natychmiast poczuł się źle, że na nią warknął. „Przepraszam”, wyjąkał. „Karol, trzeba to obsikać”, odwrócił się i spojrzał na nią. „Zwariowałaś? Nie będę sobie sikał na rękę”. Stała blisko niego. Jej oczy po chwili przesłoniły mu cały świat. Była w nich niesamowita głębia, a czerń jej źrenic sprawiła, że poczuł się jakby nagle w łazience pociemniało. Serce zabiło mu szybciej. Dostał gęsiej skórki, „Ja ją obsikam, Karol. To pomoże”, mówiła miękko, łagodnym głosem jak przemawia się do niesfornego dziecka.
Zupełnie jakby był zahipnotyzowany, usiadł na podłodze i wyciągnął przed siebie rękę. Ramona przykucnęła tuż nad nią. Podciągnęła sukienkę. Podciągnęła ją tak wysoko, że wreszcie mógł zobaczyć jej cipkę. Była wygolona, miała płaską miednicę a jej wargi wisiały nad jego dłonią. Czy to możliwe, żeby były takie duże? Przez chwilę obydwoje patrzyli w to samo miejsce. Karol czuł jak jego penis pręży ...