Sex z nastoletnia dziewczyna
Data: 15.03.2022,
Kategorie:
Zdrada
Autor: orfeusz
... przedmioty nie pasują do siebie, jakby kupowały je zupełnie różne osoby. Boczne okno pokoju wychodziło na dach przylegającej do domu, niższej kamienicy. Takie okna są w Polsce z reguły okratowane, to było wolne od krat. - W lecie tu się opalam... czasami nago - powiedziała i chyba się zarumieniła. Nie wiem kiedy na stole pojawiło się wino, ono też mnie onieśmieliło. To ja powinienem przynieść wino, ale kto mógł się spodziewać? Nie wiem kiedy je wypiliśmy, jako kierowca nie powinienem tego robić. Nie wiem kiedy położyła się na łóżku, usiadłem na jego brzegu i położyłem rękę na jabłku jej kolana. Nie zareagowała. To była jedna z trudniejszych decyzji w mym erotycznym życiu, czy moja dłoń powinna powędrować w górę? Nie zdążyłem jej podjąć. - Może wolisz żebym włożyła nocną koszulę, jest tak późno? - zapytała jakoś dziecinnie, jakby włożenie piżamy w tej sytuacji dotyczyło tylko snu. To była bawełniana, srebrna koszula, ten materiał lejący się jak woda i jak woda chłodny pobudzał mnie erotycznie. Teraz położyłem na jej nodze usta. Nie poruszyła się. Miała niezwykłą skórę, która pachniała morzem stygnącym po upalnym dniu. Moje wargi wpadły w poślizg. Chciałem zatrzymać się w okolicy ud, ale tam skóra była jeszcze bardziej gładka. Przyjęła to naturalnie, otworzyła się jak otwiera się drzwi komuś bliskiemu. Nigdy jeszcze nie smakowała mi tak płeć kobiety, łagodna potrawa gdzie wszystkiego jest w sam raz. Szybko miała orgazm, subtelny, ale głęboki. Jej szczyt zmienił się w nasze ...
... wspólne, wielkie szumiące pole traw, na którym położyłem głowę wdychając jej zapach. - Kocham Cię - szepnęła, a ja poczułem, że rozpuszczam się w tych słowach jak kostka cukru w gorącej herbacie. Tak długo szukałem swojej miłości, a teraz znalazłem ją nagle, niemal przypadkowo. Poczułem jak rośnie we mnie fala uczucia. Gdy uniosłem się, by wejść w ten błogostan z burzą swojej namiętności, usłyszałem pukanie do drzwi. Zastygła stając się na chwilę greckim posągiem, białym i doskonale harmonijnym. - To on - szepnęła. - Jaki on? - stłumiła pytanie, kładąc mi dłoń na ustach. Ubrała się szybko, a ja sam nie wiem kiedy uczyniłem to samo, w panice, która jest zaraźliwa jak dżuma. Stukanie zmieniło się w dźwięk bardziej brutalny, jakby ktoś kopał w drzwi. Pościeliła łóżko. W biegu, który przypominał taniec, pozacierała ślady naszej obecności. I szepnęła. - A teraz wychodzimy przez okno, szybciutko! Mówiła, jakby proponowała jakąś zabawę. Zgasiła świtało. Wyjęła róże z wazonu, moje róże. Najwyraźniej zamierzała zebrać je ze sobą w tę osobliwą podróż. Zaprotestowałem. Wszedłem tu przez drzwi i zamierzam nimi wyjść, nic mnie nie obchodzi jakiś zazdrosny palant. Powtórzyła coś kilka razy szeptem. Nie zrozumiałem słów, ale brzmiało to dosyć groźnie, bardziej jednak przejąłem się siłą z jaką pociągnęła mnie do okna. Po ciemnej stronie świata stała metalowa, składana drabinka. Poczułem się jak chłopiec, który po kryjomu wykrada się z domu. I był dreszcz emocji. Dachy zawsze mnie fascynowały, a ...