1. Sex z nastoletnia dziewczyna


    Data: 15.03.2022, Kategorie: Zdrada Autor: orfeusz

    ... okulary i przyjrzał mi się badawczo. - Pani nieustannie mnoży przyjaciół... Podał mi jednak serdecznie rękę i zaprosił do środka. - Helu, sąsiadka, z nowym przyjacielem! - Oby był równie sympatyczny jak poprzedni - odparła kobieta. Miałem wrażenie, że biorę udział w teatralnym przedstawieniu. Zastanawiałem się czy znam dalszą część swojej roli? Na razie znałem. Szarmancko podałem gospodyni róże. Przyjęła je i rozpromieniona powiedziała: - Muszę przyznać sąsiadko, że wszyscy Twoi przyjaciele mają gust do kwiatów. I znowu taki ładny chłopiec. Nie czułem się w swojej trzydziestce ładnym chłopcem, nie czułem się dobrze będąc jakimś kolejnym, który wręczał kolejne kwiaty spadając zapewne z kolejnego nieba. Jak to możliwe, że coś co było w najwyższym stopniu nienormalne, ci ludzie traktowali naturalnie? Zaprosili nas do stołu, kładąc dwa dodatkowe talerze. Kot na chwilę podniósł głowę, spojrzał mi w oczy i miałem wrażenie, że uśmiechnął się. Widziałem uśmiechające się psy, uśmiechnięte koty należą do rzadkości. Nie byliśmy głodni, ja w pewnym sensie czułem się nadziany ruskimi pierogami. Zgromiony jej spojrzeniem wepchnąłem jednak w siebie dwie kanapki, a nawet wdałem się w polityczną dyskusję z gospodarzem. I jak to często bywa przy polskim stole, poszło o Unię Wolności, której byłem umiarkowanym zwolennikiem, a on nieumiarkowanym wrogiem. - Ach ci mężczyźni - uśmiechnęła się staruszka, nie do mnie, a do niej, która właśnie kopała mnie pod stołem, zapewne w intencji, abym ...
    ... miarkował swoje opinie. - Oni zawsze się kłócą o politykę - ciągnęła gospodyni - Z tego co pamiętam, kilku poprzednich pani przyjaciół z balkonu, to bardziej się politycznie zgadzało z moim mężem, jeśli w ogóle z nim można się zgodzić. On tak lubi mieć zawsze odmienne zdanie, ja już coś o tym wiem. Tego było za wiele. Wstałem, podziękowałem za kolację, stanowczo powiedziałem "na mnie już czas." Byłem pewien, że pójdzie ze mną i tym razem wyjaśnię do końca całe to szaleństwo. Nie zamierzała mi towarzyszyć. W telewizji zapowiedziano właśnie serial, który tak lubiła. Otumaniony poszedłem w stronę balkonu. - Nie tędy młody człowieku. Teraz można drzwiami. - Wszyscy pana koledzy wychodzili drzwiami - pouczyła mnie gospodyni. Spojrzałem na moją ukochaną okiem bazyliszka, ale zapewne było to jedynie oko rannego jelenia. Uśmiechnęła się tym samym niewinnym uśmiechem, który stał u źródeł mego pobytu w tym mieszkaniu. Wychodziłem, odprowadzany przez całą trójkę, a nawet przez kota, który zeskoczył ze stołu, wygiął grzbiet i otarł się o moją nogę. Nie do wiary, to mnie zabolało. Otworzyłem drzwi, poczułem niepokój. Sprawdziłem, czy klatka schodowa ma schody? Szedłem nimi nie zapalając światła, na wszelki wypadek, ale na jaki wszelki wypadek, doprawdy, nie wiedziałem? Nazajutrz próbowałem do niej zadzwonić, ale numer, który mi podała był telefonem izby wytrzeźwień. Czy zrobiła to celowo? Udało mi się odnaleźć jej dom. Był wieczór, wilgotny i ponury. Stanąłem przed drzwiami, z sercem w okropnym ...