1. (Nie)idealni cz.6


    Data: 18.08.2019, Autor: mariola

    Krystian
    
    -Może tym razem zapamiętasz, że kiedy mówię, że kasa ma być do końca miesiąca, to ma być tydzień wcześniej - zaśmiałem się po raz kolejny i jeszcze raz kopnąłem kulącego się pod moimi nogami mężczyznę. Chociaż takie załatwianie spłaty długów to dla mnie nie pierwszyzna, to nadal było dość nieswojo mi to robić. Miałem świadomość, że jeżeli ktoś pożycza pieniądze od takich ludzi jak my, musi być naprawdę w fatalnej sytuacji. Nawet było mi go trochę szkoda, ale już dawno nauczyłem się, że trzeba dbać przede wszystkim o siebie. Gdybym nie był konsekwetny w odbieraniu tego co moje, nigdy nie doszedłbym do tego, co mam teraz. Zostawiłem nieruchomego zakrwawionego mężczyznę i wrzuciłem do bagażnika bejsbola, którym jeszcze dwie minuty temu demolowałem sklep jubilerski. Nie musiałem tego robić. Wystarczyłoby tylko postraszenie moje dłużnika i od razu oddałby dług z nawiązką. Ale musiałem się wyładować. Nic tak nie poprawia humoru jak mała rozróba. Z daleka usłyszałem wycie syren. Kurwa, psiarskie. Szybko zawinąłem moją zadowoloną ekipę do samochodu i odjechaliśmy. We wstecznych lusterkach odbijały się tylko światła radiowozu. Nie bałem się, ten kutas nas nie sypnie. Na odchodne rzuciłem mu, że jego żona to fajna suczka i szkoda by było, gdyby coś jej się stało.
    
    Gdy zostawiliśmy już centrum miasta za sobą, ściągnęliśmy kominiarki i zaczęliśmy oglądać fanty.
    
    -Ej, fajny łańcuszek. Pokaż mi go - usłyszałem z tyłu głos Konrada. Właśnie oglądałem bransoletkę z białego ...
    ... złota. Nie wiedzieć czemu, pomyślałem, że pasowałaby do Jowity.
    
    -Co Kondziu, podoba ci się? Niestety, na twoją łapę chyba będzie za mały - włączył się Dominik.
    
    -Pierdol się cepie. Magdzie by się spodobał.
    
    -Dalej nie chce ci dać i myślisz, że tym ją przekonasz? To pewnie masz rację, za taki prezencik suka na pewno rozłożyłaby nogi - po tych słowach usłyszałem trzask. Nawet się nie zdziwiłem. Już jakiś czas temu zauważyłem, że nie tylko mi odwaliło na punkcie pewnej panny. Nie wtrącałem się, Dominik miał rację, że mu przyjebał. Skoro traktuje tą swoją Magdę serio, to miał prawo.
    
    -Uprzedzam was, że jeżeli zobaczę choć plamkę na tapicerce, to obu zapierdolę. - nie żartowałem. Chociaż miałem jeszcze dwa inne wozy, droższe, szybsze, to do tej BMki miałem szczególny sentyment. To było pierwsze auto, jakie kupiłem za własny hajs. Wiedzieli o tym, więc od razu się uspokoili.
    
    -To jak, dasz mi tą bransoletkę? Dam ci za nią ten wisiorek - Dominik rzucił mi naszyjnik z małym diamentem. Normalnie kazałbym mu się walić, ale skoro jemu tak zależało, a ja i tak nie miałem komu dać tej bransoletki, zgodziłem się.
    
    W nocy nie mogłem spać. Dzisiejsza akcja odwróciła moją uwagę od Jowity i naszego ostatniego spotkania. Szkoda, że na tak krótko. Cały czas miałem przed oczami jej wystraszony wyraz twarzy. W niczym nie przypominała wtedy pewnej siebie i zadziornej lalki. Wyglądała jak przerażona i bezradna dziewczynka. Widziałem przerażenie i obrzydzenie na jej ślicznej buzi. Wściekły ...
«123»