Kryzys tożsamości (II) - Wyższy poziom…
Data: 30.04.2022,
Kategorie:
cykl,
dwie kobiety,
różne,
Romantyczne
codzienność,
Autor: CichyPisarz
... kiedy dostrzegła tę metamorfozę, kiedy kopciuszek przemienił się w księżniczkę, przewinęło się w jej głowie kilka myśli, by zatopić w różyczce usta i posmakować kobiety, szczelinka wyglądała apetycznie. Zresztą, która kobieta nie miała takich pragnień? - dodawała sobie otuchy. Jeśli którakolwiek zaprzecza, okłamuje sama siebie - dodała, bo dobrze pamiętała, że nawet będąc nastolatką, miała takie wizje. W jej przypadku istniały jednak tylko w sferze fantazji i w tamtej chwili, zdawały się być naturalne, ale nierealne zarazem. Późniejszych zachowań, nie była w stanie wytłumaczyć. Dotykała tam Marlenę i nagle się stało. Widok rozanielonej przyjaciółki, jej lęku o to jak jest dobrze, choć nie powinno, i te przymknięte powieki z gęstymi kruczoczarnymi rzęsami. To wszystko wciągnęło ją do niechcianej gry. I tak jak nie dająca się kontrolować trąba powietrzna wciąga w siebie wszystko, co napotka na drodze, tak ona nie miała w sobie siły, by walczyć z prymitywnymi instynktami, które wciągały ją w wir rozkoszy i zakazanych czynności. W przypływie świadomości próbowała nawet cofnąć dłoń, ale srom Marleny sam ją odnalazł, tęsknił za jej dotykiem już po sekundzie rozłąki. To był koniec pozornej walki.
Refleksji nie było końca. Mocno przeżyła seks z kobietą i bardzo się temu dziwiła, bo zazwyczaj była odporna na filozofowanie powodowane urozmaiceniami życia erotycznego. Otworzyła wino i upiła łyk półwytrawnego napoju. Pierwsze wizyty chłopaków do wynajęcia były niczym codzienność, ...
... przy tej jednej nocy z Marleną, a nawet za bardzo nie szalały, stało się i tyle. "69" było inne niż z mężczyzną, ale lizanie sobie cipek w takiej pozycji, było w tym przypadku raczej zrozumiałe. Teraz włączył jej się tryb scenografa i reżysera. Widziała w myślach, co mogłaby robić, gdyby to wszystko ich nie zaskoczyło, gdyby okazały się, jak to sama teraz stwierdzała, bardziej doświadczonymi lesbami. Pomysły pozycji same napływały jej do głowy. Roześmiała się tylko.
Schowała butelkę z winem do lodówki, a druga porcja trunku, stała w połyskującym kieliszku na blacie i czekała, aż dłoń ją pochwyci i zbliży do zmysłowych ust. Znowu myślała o Marlenie i jej skarbie. Musiała przyznać, że czuła się wyjątkowo, kiedy język rozkładał płatki sromu i prześlizgiwał się po wilgotnych zakamarkach przyjaciółki. Oczy syciły się widokiem łuków pośladków i panoramy krocza, tak dla nich nowego i wyjątkowego. Dłonie uciskały delikatne i miękkie powierzchnie pośladków, które zdawały się w dotyku niczym poduszki. Sama też nie była obojętna na pieszczoty kompanki. Jednak najbardziej podniecało ją to, że ta porządna i skromna kobieta, matka, żona, mruczy przy tym jak kotka w rui. Sposób pracy jej języka mówił wiele, na pewno nie to, że jest przymuszana, naciskana, że jej się to nie podoba. Katarzyna odniosła zgoła odmienne wrażenie. W sumie, ona też nie była orędowniczką lizania cipy, a zasysała fałdki Marleny jak wariatka. Nie przypadł jej do gustu smak wydzieliny, ale przy tak wysokim poziomie ...