Kryzys tożsamości (II) - Wyższy poziom…
Data: 30.04.2022,
Kategorie:
cykl,
dwie kobiety,
różne,
Romantyczne
codzienność,
Autor: CichyPisarz
... emocji, już po kilku chwilach przestał o tym myśleć i buszowała w muszelce niczym wytrawna kochanka.
- To była - tutaj długo szukała odpowiedniego słowa - ciekawa odmiana - podsumowała tę część rozważań, mówiąc do siebie nagłos.
Leżąc już w łóżku w całkowitej ciemności, dziwiła się, że nawet orgietka z dwoma facetami, w tym dawno już zapomniane odwiedziny odbytu, nie zostawiło na niej takiego piętna, jak seks z Marleną. Wspominając jeszcze namiętne pocałunki przyjaciółki, poczuła błogość, ale nie wiedziała, czy to wynik nadchodzącego snu, czy myśli o czułościach. Obróciła twarz na drugi bok, a zagłębiając ją w miękkim materiale poduszki, wyraziła szczęście delikatnym uśmiechem, przeszyła ją fala ciepła.
- Marzyłam o tym. Nie mogłam zapomnieć - szeptała nieśmiało wprost w usta Katarzyny, a jej oczy mówiły, że boi się tego, co przyniesie to wyznanie.
Gospodyni milczała. Aby uniknąć jakichkolwiek deklaracji ze swojej strony, przymknęła oczy w przesadnie aktorski sposób, oznajmujący niebywałą rozkosz i przyciągnęła głowę kochanki do swojej. Dla niej to była tylko miła odmiana, w oczach partnerki widziała zupełnie inną prawdę. Znowu kilka chwil tonęły w namiętnych pocałunkach, nigdzie się nie spieszyły, choć niekiedy żar ich czułości zdawał się wybuchać niczym niekontrolowany pożar. Marlena siedziała okrakiem na Kasi, ale jej tułów szybko opadł na ciało kompanki. Piersi ocierały się o siebie, a spoglądające na nie kobiety, podziwiały ten wspaniały widok, czasem ...
... gładząc je delikatnie. Ważniejsze działo się teraz wyżej. Obie serwowały sobie nawzajem niezliczoną ilość czułych gesty. Dobrze wiedziały, że czas na seks przyjdzie już niedługo. Ta świadomość była niczym pewnego rodzaju spowalniacz, dający im teraz czas na korzystanie z wyższych emocji, bo już wkrótce zamienią się w nienasycone swoimi ciałami samice. Zatracą się i żadna z nich nie powie - "Dziś nie mam ochoty, jestem zmęczona." Tak Marlena wczorajszej nocy wymówiła się Kamilowi.
Młodsza z kobiet leżała na kochance i delikatnie gładziła jej policzki, włosy, czule przy tym ją całując. Piersi Katarzyny odwiedzała sporadycznie, ale wiele razy zdobyła się na komentarz.
- Ale masz je piękne - chwaliła ich walory, trącając wargami wysunięty z ust język gospodyni, który jakby tylko na to czekał.
- Wiem - odpowiedziała. - Zajmij się nimi - nie prosiła, nakazała. Kaśka już wiedziała, że ma pewnego rodzaju władzę nad przyjaciółką, tak jak żona nad mężem.
Głowa Marleny w tej samej chwili zaczęła podążać ku celowi. Język pozostawiał połyskujący ślad na gładkiej, cudownie pachnącej skórze, a kobieta nie była w stanie oprzeć się chęci pozostania choć chwili na szyi mentorki, która wymownie odchyliła głowę, manifestując na to ochotę. Westchnięcie upewniło dziewczynę, że zostanie tu dłużej niż myślała. Czuła słodki smak żelu do kąpieli i delikatną woń najwyższej jakości perfum.
- Teraz tu - leżąca na plecach, wskazała wymownym spojrzeniem i gestem. Ścisnęła piersi łącząc je ze sobą, ...