Rafal na Mazurach cz.1
Data: 27.05.2022,
Kategorie:
Brutalny sex
Autor: Robert Marchewka
… WSTĘP …
Stałem na progu swojego domku i mrużąc oczy patrzyłem na wysiadające z autobusu towarzystwo. Zakląłem pod nosem szpetnie.
Pieprzony Wojtun! Niby kumpel, a taka szuja!
Półtora tygodnia temu zadzwonił, że ma dla nas fuchę na wakacje. Właśnie skończyłem kolejny rok studiów na AWF-ie i został mi tylko jeden. Miałem spore zapotrzebowanie na gotówkę. Wojtun zadzwonił parę dni po naszej pożegnalnej imprezie na zakończenie roku i dumny jak paw oznajmił, że ma dla mnie wymarzoną robotę. Ratownik w ośrodku wypoczynkowym na Mazurach. Rzeczywiście, mogłoby się wydawać, że wszystko jest ok., bo tak się złożyło, że posiadam stosowne uprawnienia , ale nie byłem z początku przekonany do tej propozycji.
Dlaczego?
Z prozaicznego powodu. Ratownik pracuje przeważnie w miejscach, gdzie nie brak mocno roznegliżowanych panien, a wakacje dodatkowo sprzyjają różnym ekscesom. Co to za problem dla takiego młodego faceta jak ja? Taki, że byłem właśnie świeżo, po zakończeniu dwóch związków, które ciągnąłem w jednym czasie i niezbyt miałem ochotę na towarzystwo dziewczyn. Tak właśnie. Mam przypadłość, choć niektórzy nazywają to darem, że dziewczynom ciężko się mi oprzeć. Nie to, żebym był jakimś modelem, ale uprawianie sportów uczyniło moją sylwetkę dosyć miłą dla oka. Gębę też mam nienajgorszą. Jak to mówi moja siostra – ciekawą. No i ten dziwny dar, w sumie nie mam problemów z podrywaniem dziewczyn. Na teraz miałem jednak chwilowo dość.Liczyłem na spokojną fuchę, bez żadnych ...
... przygód. Robię co swoje, inkasuję kasę, a potem ewentualnie pomyślę o wyjeździe i zaszaleję.
Wojtun mnie uspokoił. Przez ten miesiąc, gdy mieliśmy być chłopakami ze słonecznego patrolu, w ośrodku będą tylko jakieś dzieciaki z podstawówki, a potem przez tydzień jacyś emeryci. To zmieniało postać rzeczy. Tak jak chciałem, Prosta robota, niewielki wysiłek, kasa, a potem mogę mieć swoje wakacje. Zgodziłem się.
… 1 …
Stałem i patrzyłem jak z autobusu wychodzą ostatnie już osoby. Co ciekawe, nie były to dzieciaki z podstawówki, tylko kilkanaście dziewczyn, w wieku – tak, na moje oko – około dziewiętnastu, może dwudziestu lat. Jedna w drugą! Masakra!Wojtun! Zabiję cię skurczybyku, jak tylko nawiniesz się w moje ręce!
Nie zrobiłem tego, ale miałem szczerą chęć pacnąć go w japę, gdy tak stał przede mną ubawiony do łez.
- Podupadłeś po tych dwóch historiach, Rafi – oznajmił śmiejąc się do rozpuku. – Musisz się rozkręcić, wejść w swoje naturalne tory.
- Pieprz się mądralo! – tyle tylko potrafiłem mu odpowiedzieć. Udając
obrażonego poszedłem do swojego pokoju czytać książkę.
Godzinę później nakryła mnie na tym zajęciu jedna z opiekunek przyjezdnej grupy. Mogła mieć ze trzydzieści lat, na pewno niewiele więcej. Także wesołą, pogodną twarz, blond fryzurę w niedbały kok i ujmujący uśmiech, czego nie omieszkałem zapisać jej w myślach na plus. W krótkich - takich do kolan – legginsach, doskonale było widać jej zgrabną figurę. Żałowałem, że t-shirt miała luźny, bo mógłbym ...