Rafal na Mazurach cz.1
Data: 27.05.2022,
Kategorie:
Brutalny sex
Autor: Robert Marchewka
... damsko-męskich nie zaznam tu spokoju.
Jasna cholera!
…..
Szybko się miałem o tym przekonać.
Wieczorem cała ratownicza brać czyli ja, Wojtun i Anka poszliśmy zapoznawać się przy ognisku z tancerkami. Było miło, a moje złe przeczucia pogłębiały się, gdy widziałem maślane spojrzenia niektórych panien. Co będzie potem, gdy już teraz niektóre patrzą na mnie jak na zdobycz. Odważniejsze szybko nawiązywały kontakt, większość się przedstawiła, ale na pierwszy wieczór było tego za dużo. Poza dwoma pozostałymi opiekunkami nie zapamiętałem żadnych imion.
Oprócz Marty tą roztańczoną grupą zajmowała się też Aśka i Justyna. Taniec wyraźnie dobrze robił na figurę, bo obydwie były równie zgrabne, tak samo zresztą jak ich podopieczne. Aśka była jednak zbliżona wiekiem do Marty, a Justyna bardziej do mnie.Starsza z nich podobnie jak Marta była blondynką, jednak jej włosy, choć krótsze przypominały mierzwę kręconych loków. Niesforne pojedyncze kosmyki opadały jej co chwila na czoło, wyłaziły na policzki, przez co musiała je często odgarniać. Najniższa z trzech opiekunek, miała zarazem najpełniejszy biust i najszersze biodra.
Justyna przy niej prezentowała się drobno, bo była najszczuplejsza. Pod koszulką rysował się mały biust, takie dwa kuliste kształty, które można objąć dłońmi. Czarne, proste włosy miała bardzo długie i uczesane w wysoki kucyk.
Wszystkie trzy dogadywały się świetnie i doskonale czuły w swoim towarzystwie. Równie szybko dogadały się z Anką i we cztery ...
... nadawały ton zabawie.Nikt nie miał ochoty ogłosić końca zabawy, ale ostatecznie koło drugiej w nocy większość zaczęła zdradzać oznaki zmęczenia. Małymi grupkami lub pojedynczo, kolejne dziewczyny opuszczały towarzystwo.
Wojtek nigdy nie przejmował się takim duperelami, jak sam to nazywał, i poszedł wcześniej. Ja postanowiłem zostać do końca, jakiś facet powinien zająć się wygaszeniem ogniska i dopilnowaniem by wszystko było w porządku.Zadowolony, że nie musiałem odganiać od siebie napalonych dziewczyn, dogasiłem ogień, zalałem wodą i przysypałem piachem. Obszedłem wokół plac na którym się bawiliśmy i starałem się uprzątnąć go z największych śladów zabawy. Nie czułem się śpiący. Byłem dziwnie podekscytowany, zapewne przez to nowe doświadczenie, które mnie czekało.
Poszedłem nad jezioro. Siedziałem nad brzegiem, tracąc rachubę czasu i wsłuchując się w nocne odgłosy płynące z otaczającego mnie lasu i szuwarów. Oprzytomniałem dopiero wtedy, gdy poczułem chłód. Chcąc szybciej znaleźć się w naszej chacie, skręciłem w las, by skorzystać ze skrótu, jakim była wąska ścieżka. Uszedłem może z dziesięć kroków, gdy doleciał mnie cichy głos:
- Rafał, poczekaj!
Wydawało mi się, że rozpoznaje ten głos. Nie myliłem się, Po chwili na ścieżce pojawiła się Marta. Stanęła przede mną i przez chwilę milczeliśmy, obserwując się nawzajem. Wiedziałem, że to ten moment. Przeliczyłem się. Nie będzie spokojnych wakacji, z dala od napalonych dziewcząt.
- Powiedz mi! Nie czujesz się trochę ...