Dwie sroki (I)
Data: 28.05.2022,
Kategorie:
studia,
Zdrada
młodzi,
Autor: Koralowo
... oczekiwać nieco więcej. I pewnego razu, gdy klęczałem przed tapczanem i patrzyłem jak już podciąga spodnie, zapytałem:
- A ja?
- Co ty? - odparła zdziwiona. Jej odpowiedź nie zbiła mnie z pantałyku.
- Nie pomyślałaś nigdy, że moglibyśmy uprawiać seks, tak żebym i ja mógł w trakcie naszych spotkań osiągnąć orgazm?
- Ale przecież ty masz dziewczynę... - tym stwierdzeniem faktycznie z pantałyku zostałem strącony. Przy okazji, drodzy czytelnicy, właśnie się dowiedzieliście, że przez cały ten czas miałem dziewczynę - Magdę, ale o niej opowiem nieco później. Wróćmy do rozmowy.
- Ale... ale co ma to do rzeczy? - spytałem.
- Ja nie mam chłopaka i chwilowo go nie szukam, bo nie mam na to czasu. Potrzebuję jednak takiego przyjaciela jak ty, który sprawi mi przyjemność i ulży moim namiętnościom - powiedziała bezpośrednio i jakże trafnie oceniając naszą sytuację.
- Ale ja przecież też mam namiętności! - krzyknąłem. - Namiętności związane z tobą! Chcę się z tobą kochać i moja dziewczyna nie ma tu nic do rzeczy! - Iga popatrzyła na mnie znacząco, choć w tamtym momencie nie wiedziałem jeszcze, co to spojrzenie znaczy, aż powiedziała:
- Dobrze, dzisiaj będziemy się kochać - komunikat, który wydobył się z jej ust zabrzmiał tak spokojnie, że aż beznamiętnie. Jednak ja znałem Igę już całkiem dobrze i wiedziałem, że za jej na pół dobrodusznym, na pół szyderczym uśmiechem; że za jej spojrzeniem sugerującym posiadanie największej tajemnicy świata, kryła się mała ...
... awanturniczka uwielbiająca przygody i badanie coraz to nowych obszarów życia.
Rozebrałem się i położyłem na tapczanie. Mój penis nie wymagał dodatkowych pieszczot, byłem już gotowy. Naciągnąłem prezerwatywę i patrzyłem jak Iga się rozbiera i siada na mnie. Chwyciła członek i jednym szybkim ruchem wprowadziła go do pochwy. Uśmiechnęła się, ręce oparła na torsie i mocnymi i szybkimi ruchami nabijała się na mnie. Głaskałem jej twarde uda i powoli odpływałem, a ona z każdym kolejnym ruchem tej szaleńczej galopady krzyczała coraz głośniej i śmiała się. Tak! Śmiała się! Śmiała się wniebogłosy i krzyczała w tym samym czasie. Ścianki jej pochwy zaciskały się w kosmiczny sposób, jak gdyby były jakimś osobnym bytem; z każdym ruchem tworzyły nową, jak kalejdoskop nieprzewidywalną mozaikę rozkoszy, a dla mnie było tego już za wiele. Ścisnąłem mocno jej marmurowe uda i kilkoma własnymi pchnięciami, które udało mi się jakoś wprowadzić do wyścigu, doprowadziłem do finału. Iga, po chwili, wciąż głośno się śmiejąc, padła na mnie wyczerpana i szepnęła mi do ucha: "Dziękuję". Ale to było już inne "dziękuję", nie takie słodkie i niewinne, jakie do tej pory od niej słyszałem. To "dziękuję" wydobyło się z jej ust na wydechu, to "dziękuję" powiedziała dziewczyna wyczerpana, jakby w wielkim pośpiechu skądś uciekała i dopiero co znalazła bezpieczną przystań w moich ramionach.
Wstała i powoli się ubierała, a ja obserwowałem grację jej ruchów, jej posągową sylwetkę, proste plecy; gdy się odchylała miałem ...