Dzialka
Data: 03.06.2022,
Kategorie:
Zdrada
Autor: Aneta Grabarczyk
... Przekładając szarfy sukienki przez kark zawiązałam je na szyi w efektowną kokardę. I boso wybiegłam na trawnik do mojej rodziny.
- Mama! Krzyknęła Julia na mój widok. –Mamo, a tata złowił karpia, ale go wypuścił. Zaczęła relację z wyprawy wędkarskiej. I spotkaliśmy taty kolegę ze szkoły. Wiesz, też łowi karpie. I to w nocy. Mała trajkotała jak najęta.
- No, spotkałem Konrada. Kurczę, dziewięć lat się nie widzieliśmy. I takie spotkanie. Przyjechał na weekendową zasiadkę. Zapraszał, żeby do niego dołączyć. No ale nie mieliśmy namiotu, więc nawet do Ciebie nie dzwoniliśmy. Zaczął tłumaczyć swoją decyzję powrotu mąż.
- To może niech Julia zostanie, a Ty jedź. Zaproponowałam.
- Naprawdę? Mógłbym? Mąż od razu zapytał, a jego oczy rozbłysły blaskiem miliona gwiazd.
-No pewnie. Posiedzę z Julią, pogramy w jakąś grę. A ty się zrelaksujesz, odpoczniesz. Pogadasz ze starym kumplem. Kurczę, szkoda że wypiłam drinka przed prysznicem bo bym Cię odwiozła, tobyście jeszcze wypili po piwku.
- Spoko, kochanie, przecież mogę pojechać sam. Naprawdę mogę?
- No pewnie. Szykuj się. Z uśmiechem zakończyłam dyskusję i podchodząc do niego dałam mu soczyście namiętnego całusa.
-OOOO fujjj ! Skomentowała nasz namiętny pocałunek córka.
-Mmmmm… Nie masz bielizny. Zripostował z kolei mąż błądząc dłoni ą po moim dekolcie, wsuwając dłoń pod materiał sukienki na moją pupę.
- Bo myślałam, że się zajmiesz stęsknioną żoną po powrocie. Zareagowałam z uśmiechem. No ale już… ...
... Szykuj się. Moje dziurki zaczekają do jutra.
-Kocham Cię.
- I vis a vis. Odpowiedziałam tradycyjnie jedną z moich ulubionych serialowych bohaterek. –Szykuj się, a ja zrobię Ci jakieś jedzenie na noc.
-Nie daj spokój. Kupię coś po drodze.
- W takim razie nakarmię Julię.
W tym momencie przy furtce stanęła Ania. Zapytawszy co porabiamy, gdy dowiedziała się, że mój Szary jedzie na noc na ryby, nawet nie chciała słyszeć o tym, bym siedziała cały wieczór sama z córką. Ustaliłyśmy, że przyjdziemy do nich za dwie godziny i przyniesiemy jakąś grę. W sumie to i może dobry pomysł. Co innego grać w planszówkę w cztery osoby niż w dwie.
Mąż pojechał, na nocną zasiadkę do swojego znajomego, a mu z Julią przed 21:00,trochę spóźnione- jak to kobiety zjawiliśmy się u sąsiadów. Julia niosła pod pachą ulubione MONOPOLY, a ja w gościnę weszłam ze schłodzonym wcześniej winem. Pies oczywiście biegał między naszymi nogami szczęśliwy z kolejnej wizyty u sąsiadów. Wieczór jak zwykle szybko mijał pod dyktando ciągle wygrywającej Julii. Co chwilę kupowała jakieś domy, hotele i kasowała naszą trójkę na niebotyczne czynsze. Przy całej tej grze oczywiście była masa śmiechu. Piotr po rozmowie telefonicznej z moim mężem poinformował wszystkich, że złowiony został największy karp łowiska. Oklaski, toasty dolewka wina. Cudowny wieczór. O 23:00 mała zaczęła się już kręcić, więc pomału zaczęliśmy kończyć grę. Piotr, po dżentelmeńsku wziął sam psy na spacer, kwitując komentarzem o moich wysokich ...