1. Bimbo


    Data: 21.06.2022, Kategorie: Fetysz Autor: UroborWorshipper

    Od zawsze uwielbiałem u kobiet mocny makijaż. Mówi się, że ładna kobieta makijażu nie potrzebuje, a jeśli – to tylko delikatny, żeby podkreślił urodę i uwypuklił jej najlepsze cechy. Makijaż może również ukryć niedoskonałości, jakieś wypryski czy zniszczoną cerę. Często okazuje się też zgubny; nie bez powodu powstały te wszystkie rady-żarty, aby pierwszą randkę organizować na basenie.
    
    Lecz ja na to nie zważam. Dawno odkryłem i zrozumiałem, że ludzkim życiem kieruje fałsz, sztuczność, że nasza rzeczywistość jest zbudowana na zakłamaniu, ingerencji cyfrowych technologii. Instagram roi się od kobiet nieprawdziwych, połowa z nich nie wygląda tak w rzeczywistości, ukrywają się nie tylko za makijażem – chowają się także za toną filtrów, Photoshopem i wszelkimi tymi graficznymi dogodnościami naszego wieku.
    
    Powtarzam jednak: nie zważam na to! Mając świadomość tych zjawisk, rozumiejąc mechanizmy panujące w zachodnim świecie, wiem, że kobiety czują się pewniej pod tą powłoką, że łatwiej czasem zdobyć im partnera i przeżyć seksualną przygodę. Makijaż nie tylko kryje – makijaż też otwiera, bo pozwala zawrzeć „znajomości”. Makijaż przyciąga.
    
    Uwielbiam mocny makijaż. Nie obchodzi mnie to, jak w istocie wygląda kobieta, nie zastanawiam się nad tym, jak wygląda jej cera po zmyciu, jak wygląda jej twarz po odjęciu szminki, sztucznych rzęs i podkładu. Uwielbiam, gdy ma na sobie tonę makijażu. Uwielbiam, gdy jest zrobiona, gdy ma sztuczne piersi, sztuczny tyłek, sztuczne paznokcie, ...
    ... może mieć nawet doczepiane włosy, może być w zajebiście drogie peruce – a połowa ludzi nie zdaje sobie nawet sprawy, ile takie peruki kosztują! – a tak naprawdę być łysa. Uwielbiam przesadną opaleniznę. Wiem, że żyjemy w kłamstwie. I ja to akceptuję.
    
    Co jakiś czas przychodzę do klubu. Odwiedzam różne, żeby nie wyjść na seksoholika. Żyję w stolicy, w wielkiej, hałaśliwej, jakiejś tytanicznej metropolii, a tu bez problemu można być anonimowym, wtopionym w pędzący tłum. No i najważniejsze: szeroki wybór, ogrom miejsc spełniających wszystkie możliwe zachcianki. Jestem bywalcem miejsc najróżniejszych, ale celem tych odwiedzin jest jedno: spotkać takie zrobione kobiety. W przestrzeni internetowej mówią na nie „bimbo”. To słowo streszcza takie kobiety.
    
    Cały mój wysiłek, jaki wkładam w pracę w biurze, czasami wykonywaną też dodatkowo, po godzinach, jest nakierowany tylko na ten cel: by spożytkować pieniądze w tych klubach. Im droższy klub, tym większa szansa na znalezienie bardziej zrobionej kobiety. One przecież muszą mieć pieniądze na te wszystkie operacje, kosmetyki i regularne zabiegi. Muszą je powtarzać, bo inaczej fasada padnie, rozsypie się, a kłamstwo wyjdzie na wierzch. Nieuchronność losu jest straszliwa, a czas nieubłagany, zwłaszcza dla kobiet. Na szczęście zawsze jest makijaż, zawsze jest sztuczność, zawsze jakiś ratunek i okłamywanie samej siebie!
    
    Zarabiam wystarczająco, aby bywać w takich klubach dość często. Wydaję mnóstwo pieniędzy na drinki, chociaż sam nie ...
«1234...»