Drzewo. Marta i podglądacz
Data: 30.08.2019,
Autor: Historyczka
... sobie w jakimś przytulnym gniazdku…
W tym momencie mój palec zanurkował w dziurce.
– Aaaaa! Nie! A… jestem taka ciasna!
Palec z lubością penetrował wąskie wnętrze. Wkrótce dołączył do niego drugi i rozpoczął jeszcze gorliwszą penetrację.
– Ach! Nie! Nnnie… aaaaa… – jęczałam już nieco głośniej.
Wydawało mi się, że zza okna słyszę sapanie. Domyślałam się jakie wrażenie musi robić na podglądaczu kobieta rozłożona na plecach, z podciągniętą spódnicą, z szeroko rozłożonymi nogami w pończochach i szpilkach, z zsuniętymi do kostek stringami i palcami w piczce, jęcząca, rozemocjonowana, jak przy gwałtownym stosunku.
Wtedy sięgnęłam po arsenał grubszego kalibru. Pod poduszką trzymałam sztucznego penisa. Dość naturalnych rozmiarów, może nieco dłuższego niż standardowy i nieco tylko grubszego. Nie zawahałam się go użyć: wyjęłam i postawiłam na baczność, jakby domniemany gwałciciel właśnie rozpiął spodnie i uwolnił swego pytona.
– O Boże! Nie! Ależ on jest olbrzymi! Jaki potężny! – lamentowałam.
Członek zaczął sunąć po moim udzie, najpierw po pończosze, potem po nagim ciele, poklepując je swoim łebkiem.
– Nie… nie… Chyba nie chce mnie pan wykorzystać? Proszę… tylko nie to… – z nadzwyczajnym przejęciem skamlałam o litość, nieprawdopodobnie wczuwając się w rolę napastowanej damulki.
Liście drzewa szumiały nerwowo.
Wreszcie czub tarana dotarł do miejsca przeznaczenia. Zaczął drażnić się ze szparką, strasząc szturmem. Ocierał się, potem wcelowywał i ...
... napierał.
– Proszę… nie… Co za gigantyczna włócznia!
Potężna dzida nie przestawała dźgać. Coraz celniej i mocniej.
– Błagam! Nie! Moja piśka jest na niego zbyt ciasna!
Błagania nie skutkowały. A właściwie przynosiły odwrotny skutek. Łeb penisa zaczął się wdzierać.
– Nie… nie… ach… nie… Jest pan bezlitosny!
Byłam strasznie ciekawa, na ile moje słowa, jęki, emocje, działają na chłopaka. Ja wczuwałam się świetnie.
– Aaaaa… aaaa… ach… widzi pan? Jestem za ciasna… nie uda się panu mnie zdobyć…
Napastnik wtedy pokazał kto tu rządzi. Cały czubek kutasa wszedł w moją cipkę.
– Auuaaa! – krzyknęłam. – Nie! Boli mnie… proszę… niech pan przestanie…
A jednak nie przestawał. Wbijał się we mnie centymetr po centymetrze.
– Nie… nie… czuję się jak nabijana na pal!
Gałąź za oknem zaczęła falować.
– Nie… nie… jest pan niemiłosierny… brutalny… rozepcha mi pan moją ciasną dziurkę…
Wreszcie fallus dotarł do dna mojej pochwy.
– Achhh! – krzyknęłam przeciągle. – Zostałam zdobyta! Odniósł pan zwycięstwo… posiadł mnie, zawładnął! Teraz należę do pana.
Zaczęłam suwać sztucznym penisem w mojej cipce w górę i w dół.
– Aaaa aaaaaa aaaaaa! – jęczałam coraz głośniej.
Łóżko pode mną zaczęło skrzypieć.
– Aaaa aaaaaa aaach… dlaczego jest pan taki wulgarny… dlaczego używa pan takich słów… wybolcowana… wyruchana?
Penis przyspieszył ruchy. Rżnął mnie do upadłego, a ja jęczałam niczym opętana.
– Co za nieprzyzwoite, karczemne zwroty… dlaczego mnie pan tak ...