1. Szansa jedna na milion


    Data: 17.07.2022, Kategorie: Sex grupowy miłość, Autor: Ravenheart

    Jak cudownie jest wziąć urlop w piątek! Trzeci dzień weekendu należał mi się od dawna, bo ostatnimi czasy praktycznie nie odrywałam się od pracy, zaniedbując sen i domowe prace. No, ale nareszcie się to skończyło i mogłam odespać zaległości jak wolny człowiek, a nie jak nowoczesny niewolnik skazany na terror budzika. Byłam naprawdę zmęczona, więc na poranny pocałunek Jacka odpowiedziałam tylko mruknięciem i na wpół przytomnym uderzeniem poduszki. Nie wiem, czy trafiłam, bo obróciłam się na drugi bok i zasnęłam.
    
    Oczy ponownie otworzyłam koło jedenastej. Czułam się cudownie - wypoczęta, zrelaksowana i wolna. Po raz pierwszy od długiego czasu nie obudził mnie sygnał pobudki, który zdążyłam już szczerze znienawidzić. Kilka minut leżałam w chłodnej pościeli, rozkoszując się świadomością, że okoliczne mieszkania dawno już opustoszały, a ja jeszcze ciągle tkwię w moim słodkim wyrku. Jednak wszystko co piękne, kończy się – trzeba było wstać, zwłaszcza, że głośnym burczeniem w brzuchu organizm upomniał się o swoje.
    
    Szybki prysznic orzeźwił mnie i pozwolił zebrać się do życia. Mimo to spacer do sklepu bynajmniej nie plasował się na szczycie listy moich największych marzeń. Kierując się nieokreśloną, nieco rozpaczliwą nadzieją, otworzyłam lodówkę i rozczuliłam się. Czekały na mnie gotowe kanapeczki i świeża papryka, którą tak lubię. Papierowe, czerwone serduszko i kunsztownie wycięta z łaciatego kartonu po mleku literka J położona na wierzchu pozwalały łatwo zorientować się, ...
    ... kogo mogła uznać za sprawcę tej miłej niespodzianki.
    
    Zaparzyłam herbaty (co za okropny pomysł, żeby do śniadania pić kawę?) i wróciłam do łóżka z przygotowanym posiłkiem. Pałaszując kanapki, oglądałam jakiś bzdurny program, ale szybko zorientowałam się, że słodkie lenistwo znów próbuje pochwycić mnie w swoje lepkie palce. Z drugiej strony – przecież nikt mnie nie gonił. I nie trzeba było iść do fabryki! Chwyciłam pilota i przełączyłam na DVD. No tak: oczywiście w środku znajdowała się płyta z pornosem! Ech, faceci! Kobieta zapracowana i nieobecna, to tak od razu szuka się prostej podniety.
    
    Na ekranie rozgrywała się jakaś mało skomplikowana scena. Wielki Murzyn, najwyraźniej służący u właściciela plantacji, posuwał od tyłu wystrojoną, jęczącą białą dziedziczkę. Parsknęłam śmiechem, bo dziewczę nabite na monstrualny czarny pal wiło się jak szalone – co jednak bardziej mnie rozśmieszyło, niż podnieciło. Swoją drogą ciekawe, czy facetów w takich scenach podnieca bardziej obraz zdominowanej kobiety, czy też takiego potężnego narządu, który bezlitośnie wbija się w jej dziurkę? A może jest w tym jakieś uczucie zazdrości?
    
    Niepostrzeżenie, zatopiłam się w myślach. Hm… taki Murzyn w domu byłby zaiste godną rozrywką. Wyobraziłam sobie, że jestem właścicielką osiemnastowiecznej plantacji, zmanierowaną i zepsutą do szpiku kości. Na każdą noc dobierałabym sobie nowe piękne, posągowe ciała. Koniecznie dużych facetów i oczywiście o nieskazitelnej muskulaturze. Wybierałabym ich spośród ...
«1234...14»