Szansa jedna na milion
Data: 17.07.2022,
Kategorie:
Sex grupowy
miłość,
Autor: Ravenheart
... już po godzinie trzynastej, a przebywałam na ciężko zapracowanym i zasłużonym urlopie. Uznałam, że mi się należy. Przyjemne ciepło rozeszło się po ciele i od razu nabrałam chęci do pracy. Pizza domowa – postanowiłam. Powalająca, fantastyczna, pachnąca pizza!
Przygotowałam ciasto i zaczęłam kroić warzywa, podrygując w rytm ulubionych piosenek przy kuchennym stole. Uwielbiam zapach domowej pizzy. Nie jest taki ciężki i duszący, jak w tych obrzydliwych fast-foodach. Towarzyszy mu aromat krojonych ziół: pikantny i apetyczny. Nóż śmigał mi w dłoniach, a sącząca się z głośników muzyka dodawała motywacji. Drugi kieliszeczek też pewnie miał w tym udział. Bo ten trzeci to już był tylko formalnością. W końcu
!
Domofon otwierany kodem piknął cichutko i po chwili usłyszałam szczęk klucza w drzwiach.
– Jacek, kochanie, czy to ty? – spytałam, nie odrywając się od bazylii. – Jedzonko będzie dopiero za pół godzinki.
Usłyszałam kroki. Otoczył mnie zmysłowy, lecz subtelny zapach męskiej wody kolońskiej. I to nie woda używanej przez Jacka.
– Marek – wyszeptałam, czując, że miękną mi nogi. – Nie jesteś w firmie? Miałeś siedzieć w biurze do późna…
Podszedł do mnie i objął mnie od tyłu. Zanim się zorientowałam, już zmysłowo i delikatnie kołysał się ze mną w takt muzyki.
– Nie – powiedział cicho prosto do ucha. – Chciałem być z tobą.
Jaki on ma cudowny głos! Miękki, aksamitny baryton. Rozpłynęłam się w tym głosie – jak zwykle.
– Nie przerywaj sobie – zamruczał, ...
... przesuwając rękami po talii.
Dobre sobie! Usiłowałam skupić się na krojonych ziołach, ale głos Marka, jego zapach – a nade wszystko jego oddech na karku, sprawiały, że z każdą chwilą trudniej było się kontrolować. Boże, tak dobrze czuć koło siebie takiego faceta – i wiedzieć, że jemu też jest dobrze. To akurat czułam wyraźnie, bo pęczniejąca twardość, skryta pod materiałem spodni znalazła sobie wygodne miejsce pomiędzy moimi pośladkami.
– Jacek zaraz będzie w domu – zaprotestowałam słabo.
– Wiem – wyszeptał i pocałował mnie w kark. Delikatnie, słodko i pieszczotliwie.
Ten facet po prostu wiedział, co robić. Pod jego dotykiem miękłam jak wosk w płomieniu świecy. Jego usta znaczyły pocałunkami rozkoszną drogę na karku. Wypuściłam z ręki nóż i oparłam się o stół, niezdolna do protestu. Oddychałam głęboko, a świat falował mi przed oczami.
Poczułam jego dłonie na piersiach. Wsunął je pod T-shirt, naturalnym, prostym gestem, jakby biorąc je w posiadanie. On coś ma w tych palcach, albo magiczny talent, albo lata praktyki. Nie zastanawiałam się jednak nad tym, skupiając się na rozkosznych doznaniach. Sutki natychmiast zareagowały, ale nie zwrócił na nie uwagi, zajmując się delikatnym masażem spodu piersi. Fale rozkoszy popłynęły w dół ciała. Czułam, jak w środku staję się mokra – to nie było pragnienie. To było pożądanie. Żądza. Chcica. Czułam się jak marcowa kotka, gotowa do spełnienia swojej roli. Tak chciałabym, żeby wszedł we mnie od tyłu i wziął całą – szybko i pewnie. ...