Sponsoringowe suczki (II)
Data: 22.07.2022,
Kategorie:
bdsm
sponsoring,
spanking,
niewolnica,
tortury,
Autor: sukabicz
... schowana pod czarną obcisłą maską, a stopy wystające ze sznura, o dość zadbanych podeszwach... cóż, zdarzało mi się zadedykować im cały wieczór.
Dziś Małgosia, studentka AWF-u, chyba koszykarka, nie pamiętam, zadzwoniła sama.
– Proszę pana, czy panu to nie przeszkadza... – długo zbierała się na odwagę. – Pilnie potrzeba mi pieniążków. Czy znajdzie się dla mnie miejsce?
– Przygotuj się ładnie i nie licz na miły wieczór.
– Nie liczę. Ale... – znów dziwna zwłoka. – Ale czy jest TO możliwe dziś bez widocznych śladów?
Zawody. Skąpe kostiumy. Rodzina. Albo chłopak.
– Przyjdź o 19-tej. W czymś ekstra. Zobaczę, co da się zrobić.
Stopy ucierpią, to pewne. Znajdzie się też dużo działalności wokół sutków, które nie zostawiają żadnych oczywistych śladów, wszystko z odbytem i wewnątrz i coś fajnego, na koniec. Pasta chilli 5 gwiazdek ostrości. Zawrót głowy – szał sadysty.
– Na pastę nie ma słowa bezpieczeństwa. To reakcja chemiczna. Nie mogę tego powstrzymać kiedy cię posmaruję.
– Jestem pewna, zróbmy to.
– Dobrze. Usiądź w fotelu.
Małgosia miała ciało doskonałe, takie jakie powinno być. Skóra absolutnie gładka bez jednej krostki czy zmarszczki, proporcje mięśni i tłuszczu, zakrętów i smukłości bliskie boskim. Co młodość, to jednak młodość. Jej piękny maleńki odbycik miał barwę identyczną z resztą skóry, nawet włosy na ciele były jasne, miękkie, niewidzialne. Za 10 lat wszystko to przeminie, zwiędnie. Ja korzystam póki mogę. Wcieram w cipkę Małgosi ...
... mieszankę zmiażdżonego chilli, soli, pieprzy cayenne, pasty mentholowej i chrzanu wasabi. Wydaje mi się, że gorąco czuję nawet przez gumową rękawiczkę. Dokładnie wypełniam rowki między wargami dziewczyny, wsadzam palec do środka, specjalną porcję kładę na łechtaczce. Potem wciskam trochę rzeźni do zwieracza.
Obserwuję jak zaczyna się ból. Ciało jest transparentne. Dopiero po kilku minutach, do sygnałów wysyłanych przez ścięgna, mięśnie, skórę – do całej tej obnażonej mechaniki ludzkiego cierpienia – dołącza zwyczajny krzyk. I płacz. Który słyszę wytłumiony obcisłą skórzaną maską i wielkim wypełniającym jamę ustną kneblem. Małgosia błaga.
Ciało w jej kroczu zabarwia się na czerwono. Fotel trzeszczy. Mój wielki pająk usiłuje zerwać sznury i wyrwać odnóża z uwięzi. Patrzę zafascynowany. Pierwszy ładunek mleczka ląduje na jej torsie.
Po 40 minutach, ze spadku aktywności ciała pająka można wnioskować, że większość aktywnie drażniących substancji została wchłonięta i rozłożona. Bez obaw, wiem że zabawa z cipką lali potrwa jeszcze co najmniej 3 godziny, tyle mniej więcej potrzeba, by śluzówka w pełni zasymilowała szkodliwe substancje i ochłonęła po chemicznym poparzeniu. Na cyckach Małgosi zasycha już kolejna porcyjka mojej spermy. Bawię się znakomicie.
Biorę suszarkę, strumień ciepła kieruję suce wprost w rozpalone krocze. Ciepło jest sprzymierzeńcem chemii. Pająk ożywa, cierpienie powoli wraca... następne 40 minut pożaru cipy.
Dlaczego lubię patrzeć, jak cierpią żeńskie ...