1. Sponsoringowe suczki (II)


    Data: 22.07.2022, Kategorie: bdsm sponsoring, spanking, niewolnica, tortury, Autor: sukabicz

    ... istoty? Nie każde, tylko te najładniejsze? Reakcja nagiego organizmu na cierpienie, rozebranego ciała, z wszystkim na wierzchu, bliźniaczo przypomina ekstazę. Nie daje satysfakcji obiektowi, ale bije orgazm na intensywność. Orgazm kobiecy, nawet najlepszy, nie trwa ile...? Więcej niż minutę. Pół minuty, podczas którego ciało rozrywa samo siebie na kawałki. I to jest przyjemne dla ciała. Ale spróbujcie mieć orgazm przez godzinę. Przez dobę. A cierpienie? Tortury? To orgazm ze znakiem ujemnym – i może trwać i pół roku. To bezustanna eksplozja wsadzonego na pół metra w cipę granatu w stopklatce, targająca ofiarą tak długo, aż zdecyduję się przestać. Ból nie ma punktu, ciało kobiety demokratyzuje ból. Bij mocno w sutek, a drgają pannie stopy i spina swe pośladki. Uderz w tyłek pejczem a zaobserwujesz skurcz mięśni pod biustem. Ból to nieprzyjemny orgazm, nad którym trzymam kontrolę, to wielogodzinny szczyt, nad którym nie ma kontroli dupa na łożu tortur.
    
    Obdarzam moje dziewczyny całonocnym szczytowaniem na opak, od którego nie ma ucieczki.
    
    Lubię zwłaszcza te silne, niezłomne i bardzo dumne. Pęknie każda, ale TE walczą najładniej. Walczą ze swoim ciałem i jego reakcją, łudzą się resztką kontroli, ale KAŻDA, KAŻDA prędzej czy – lepiej – później, zawoła ze łzami: litości!
    
    – Iiiiooośśśśiiii...!!! – dobiegło do moich uszu spod szczelnej maski, knebla i szumu suszarki.
    
    Wąską stalową linijką okładałem jej stopy, aż kutas nie stanął mi ponownie. Oprawiałem pająka w ...
    ... gorączce, nagi, rozpalony. Nie ma żadnej z góry określonej liczby batów. Chłoszczę jej stopy, dopóki się nie spuszczę. Zostawiam równiutko wybatożone podeszwy i przeciągły skowycik pajączka umila mi trzeci orgazm, ładny, głęboki, skąpy w spermę, ale wart całego wysiłku torturowanej. Krocze zaczyna ją palić przy najmniejszym dokrwieniu, ale obiecałem coś odbytnicy. Bezceremonialnie wsadzam w nią ledwo nawilżonego buttpluga, budząc wszystkie mięśnie dookoła. Małgosia ryczy pod kapturem, i słusznie, a na każdy z jasnych sutków zapinam stalowy zacisk wyregulowany na mocno, przewlekam rzemyki i dowiązuję naciągnięte do paluchów podkurczonych stóp.
    
    Wracam do bastinado. Uderzam słabiej, ale dokładnie w to samo miejsce śródstopia. Panna sama szarpie za swoje oba suty. Zwieracz walczy z wielkim plugiem.
    
    Au–a.
    
    Rozpinam suwak kaptura. Jej twarz, jak obraz z horroru, jak pole przegranej bitwy. Odciski, bruzdy, woda, sól, smarki i warstwa tłustego łoju, błyszcząca maska bólu znana z pokojów przesłuchań i ciasnych piwnic zboczeńców. Kocham. Wyciągam knebel. Ona nienawidzi.
    
    – Zaciśnij zęby i postaraj się nie obudzić sąsiadów – sączę jej do uszka, tuląc się do niej zza pleców.
    
    Sięgam do sutków, tak zmęczonych sutków, i rozpinam stalowe zaciski. Do końcówek obu pokiereszowanych cycuszków dociera tlen czyli krew. Ściskam ciało odwrotnie do śladów zgnieceń. Ściskam, ciągnę i roluję jak plastelinę.
    
    Małgosia traci oddech, skacze i gorąco błaga. Gile wiszą z jej twarzy do pępka. ...