1. Pragnienie


    Data: 31.08.2019, Autor: rogatybog

    Zamknęli drzwi i patrzyli na siebie, stojąc blisko siebie. Czuli swoje zapachy i byli sobą zachwyceni. Stali wpatrzeni w siebie, podziwiający siebie i w sobie rozkochani. Chciałoby się rzec, że dokoła nich wirował w powietrznym tańcu rój wróżek i elfów, oddający swym tańcem, śpiewem i muzyką hołd ich pięknu oraz wypełniającemu ich ciała i umysły pożądaniu.
    
    A wtedy on z serdecznym i przepełnionym uczuciem uśmiechem poprosił, by zamknęła oczy, bo ma dla niej niespodziankę. Z zamkniętymi oczami również była piękna. Była Heloizą rozkochaną w umyśle Abelarda i jego mądrości, była Ginewrą pożądającą dzikości Lancelota i Batszebą spuszczającą ze wstydem i nieśmiałością twarz, gdy na jej nagą kąpiel patrzył król Dawid. A dla niego nie było ważne, kim jest. Liczyło się tylko to, że po prostu jest.
    
    I otrzymała swą niespodziankę, będącą nią w całej rozciągłości. Była bowiem zaskakująca, nieoczekiwana, efektowna i… odwracająca wszystko. Niespodziewane było to uderzenie, mocne uderzenie silnej męskiej dłoni, trafiające w jej lewy polik. Najpierw z jej skórą zetknął się środek dłoni, z lekkim plaśnięciem, następnie palce, zachodzące aż na skroń i oko, na końcu dół dłoni, mocno waląc w brodę. Ale to wszystko było tak szybkie, że poczuła to jednocześnie. I nie myślała, co i w co uderza pierwsze. Kiedy otrzymuje się taką niespodziankę, od której przesuwa się żuchwa, oko łzawi, a polik zaczyna piec, kiedy traci się równowagę i macha rękoma, żeby się na nich podeprzeć, ale i tak się ...
    ... opada na ziemię, to nie rozbiera się zdarzenia, które właśnie zachodzi. Zdecydowanie nie. Jedyne, o czym myślała to, że zaraz będzie tego więcej. Otworzyła więc usta i jęknęła. Nie, nie z bólu, ani nie teatralnie. To był jęk podniecenia, które ogarnęło ją wielką falą. To był dźwięk budzącego się wiosennego dnia, dźwięk nadziei i rozkoszy.
    
    Nie czekali, nie chcieli zwlekać i tracić czasu. Dobrze wiedzieli, dlaczego tu są i co się wydarzy. Po cóż mieliby bawić się w jakieś gierki i podchody? Och, tak bardzo siebie pragnęli, że ich ciała teraz leciały do siebie, by spleść się ze sobą tak, jak splecione były ich dusze. A tak dokładnie, to zsunął szybko spodnie a ona jeszcze szybciej oplotła jego męskość swym językiem i wargami. Bo czyż nie w zespoleniu cielesnym przejawia się zespolenie duchowe? Cieszyła się jego smakiem, tym, że może przesuwać wargami wzdłuż niego i pobudzać wysuniętym językiem, że może chwycić w usta jego jądro, z którego trysnąć miało na koniec życie, choć życia nie miało wzbudzić. A jeszcze bardziej cieszyło ją, że oto jego palce wsuwają się w jej włosy, dochodzą do głowy, naciskają ją końcówkami, ugniatają, to naciskając mocniej i dociskając cale dłonie, to odsuwając się gwałtownie, by za moment znów opaść. Jednak nie to w tym momencie dało jej najwięcej radości. Tę sprawiło to, że w momencie, kiedy znów obejmowała żołądź jego penisa wargami, pieszcząc ją od spodu językiem i wsuwając coraz głębiej, znów zdarzyło się coś szybkiego i nagłego. Jedna z jego dłoni ...
«123»