Ksiegarnia Phoibos. Psy wylizuja do czysta
Data: 18.08.2022,
Kategorie:
BDSM
Autor: Phoibos
#femdom
Znałem się na poezji, głównie dlatego dostałem tę pracę. Szefowa szukała kogoś, kto będzie jej doradzał podczas zamówień tomików poezji współczesnej. A ja potrafiłem w tych kwestiach doradzić, do tego moja twarz wpadła jej w oko, więc dostałem tę robotę.
Księgarnia była niezależna, połączona z niewielką kawiarnią. Półki wypełniały książki wpadające w gust szefowej, od poezji przez klasykę, na erotykach kończąc. Jej pole zainteresowań literackich było szerokie, a smak wyszukany, co nie zdarza się często. Księgarnia działała też na zasadach czytelni, jeśli klient kupił coś do picia lub przegryzienia, mógł poczytać książki z przeznaczonej do tego półki. Głównie znajdowała się tam osobista literatura szefowej lub pozycje, które przyszły uszkodzone z magazynu i nie mogły zostać wystawione na półkę.
To była praca marzeń, do tego z gustownie urządzonym wnętrzem, pełnym ciemnych mebli i klimatycznego światła. Szefowa wyglądała w swojej księgarni jak królowa, cała jej sylwetka biła pewnością siebie i trudną do określenia wyższością. Cały dzień mogłem spoglądać na jej zgrabne łydki, pełne uda i okrągłe biodra. Często nosiła zwiewne suknie z delikatnie prześwitującego materiału. Już pierwszego dnia pracy zorientowałem się, że nie nosi bielizny. Jej długie, rude włosy pachniały cytrusami oraz błyszczały w świetle, a spojrzenie zielonych oczu było czasem zbyt hipnotyzujące.
Chciało się służyć i pracować dla takiej kobiety. Sam chyba również się jej podobałem, często ...
... komplementowała moją urodę.
"Masz buźkę jak aniołek, nic dziwnego, że dziewczyny kupują to, co im polecasz" powtarzała mi często i klepała przy tym od niechcenia po policzku. Najwyraźniej w jej guście były blond włosy i delikatne rysy twarzy. Gdy księgarnia była pusta, to świdrowała mnie wzrokiem od stóp do głów, a przyłapana uśmiechała się perfidnie. Gorąco mi się robiło od tego wzroku, jednak nie miałem śmiałości wprost jej poderwać. Była starsza i przede wszystkim była moją szefową, to mnie onieśmielało.
Pewnego dnia jednak wszystko się zmieniło. Do księgarni przyszedł facet w beżowym płaszczu. Stanął przy półce z dramatami, miał piegi na nosie, bladą cerę i smukłą sylwetkę. Z moich obserwacji wynikało, że totalnie był w guście szefowej.
- Ty tutaj? - prychnęła, gdy wyszła z zaplecza. Najwyraźniej się znali.
- Muszę z Panią porozmawiać - odpowiedział, głos miał niski i melodyjny. Ona na to zmarszczyła nos i rozejrzała się.
- Niech będzie - rzuciła tylko i skinęła na zaplecze.
Koleś poszedł za nią, a mnie z jakiegoś powodu zalała fala złości. Jeśli chodzi o urodę w niczym nie byłem od nowego gorszy, więc czułem się zdenerwowany.
Dziwne napięcie wypełniło wtedy budynek księgarni, miałem wrażenie, że coś musi dziać się na zapleczu, w końcu szefowa długo nie wracała, a ten facet wzrok miał jakiś zamglony i nieobecny. Ciekawość i dziwne podniecenie wypełniały mnie od środka. "Tylko na chwilę" powtarzałem sobie, "Tylko tam zajrzę".
To, co zobaczyłem, jednak ...