1. Ksiegarnia Phoibos. Psy wylizuja do czysta


    Data: 18.08.2022, Kategorie: BDSM Autor: Phoibos

    ... coraz szybciej poruszał językiem, spiął się też cały, jakby całym ciałem chciał doprowadzić ją do orgazmu. Szefowa wgryzła się w wierzch dłoni, przycisnęła jego twarz do swojej cipki jeszcze mocniej, a jej nogi drżały. Chwilę jej zajęło żeby się uspokoić, w końcu puściła szatynowe włosy faceta i rozpłynęła się w fotelu.
    
    - Pobrudziłeś podłogę, głupi kundlu - westchnęła. Oparła stopę w zgrabnej szpilce na jego głowie i naciskiem sprowadziła go do parteru. - Wyczyść wszystko ładnie - rozkazała, a on bez gadania zaczął oblizywać mokre panele. Uśmiechał się przy tym, wulgarnie wystawiał język, jakby bawił się z szefową, drażnił i zaczepiał, jak niedobawiony szczeniak. Gdy skończył, palcem wytarł lepkie usta i zaczął go ssać. Szefowa na to uśmiechnęła się pięknie, również zadowolona i dziwnie rozluźniona.
    
    Wtedy też spojrzała w moją stronę, jakby od samego początku wiedziała, że tam jestem. Wręcz jakby chciała, żebym to zobaczył.
    
    Spanikowałem, wróciłem wtedy od razu na sklep. Nie mogłem uwierzyć, że wpakowałem się w coś takiego.
    
    Paręnaście minut później koleś w beżowym płaszczu opuścił zaplecze. Uśmiechał się, twarz mu jaśniała i bił od niej dziwny blask. Zdecydowanie był zadowolony.
    
    Kupił wtedy poezje Poego. Uśmiechał się do ...
    ... mnie, gdy parkowałem mu lekturę do papierowej torby. Też wiedział, że ich obserwowałem, nie mogłem przez to spojrzeć mu w oczy.
    
    Pod koniec mojej zmiany zaczepiła mnie szefowa. "Zostań chwilę po pracy. Muszę z tobą porozmawiać" powiedziała. A ja zacząłem już godzić się z tym, że straciłem tę robotę. Jednak nie miałem zamiaru się tłumaczyć. Było coś hipnotyzującego w tym widoku, taka zabawa najwyraźniej tej dwójce sprawiała równą przyjemność. I to podniecało mnie w tym wszystkim najbardziej, to sprawiło że nie mogłem oderwać od nich wzroku. Wyzywające zachowanie tego gościa i radość z upokorzenia były równie piękne, co uda szefowej i jej podniecona twarz.
    
    Po pracy usiadłem na sofie w czytelni. Księgarnia była pusta i posprzątana, a szefowa zrobiła mi herbatę. Usadowiła się na fotelu naprzeciwko i spojrzała na mnie uważnie.
    
    - Znasz się na poezji - przyznała, a ja już czekałam na "ale...". - Potrafisz też pisać? - zapytała za to. Nieco zbiło mnie to z tropu.
    
    - Nie piszę poezji - przyznałem się od razu.
    
    - A co piszesz?
    
    - Bliżej mi do prozy - odpowiedziałem, chociaż dalej nie do końca zrozumiałem o co jej chodzi.
    
    Szefowa wyprostowała się wtedy, wygięła usta w tajemniczym uśmiechu i powiedziała:
    
    - Mam dla ciebie propozycję. 
«123»