1. Udana transakcja (I)


    Data: 23.09.2022, Kategorie: Klasycznie, Romantyczne bez seksu, Autor: blue_eye

    Nie cierpiał spotkań odbywających się poza biurem, zwłaszcza rano. Jak gdyby facet nie mógł pofatygować się na kawę do firmy. Gdzie tak spragnieni jego obecności jego przełożeni pewnie chętnie wylizaliby mu rowa na stole konferencyjnym w zamian za podpis na umowie.
    
    I do tego nie miał gdzie zaparkować. Pieprzony hotel. Musiał zaparkować na tyłach i obejść, mijając wystawowe okna części fitness. Pomimo że były zamrożone do połowy, to i tak – pomyślał – ja bym się czuł jak małpa w zoo. Popatrzył, wyłapywał wzrokiem poszczególne „małpy” i próbował zgadnąć skąd pochodzą i czemu chce im się po 8 rano ćwiczyć. Nie miał wątpliwości co robią tam wysmuklone opalone dziewczęta, o ponętnych wargach, dźwięczących bransoletkach i mądrości z brzucha płynącej, wraz z dopasowanymi do nich stylistycznie, nieskalanymi niedbałością facetami. Lans musi być.
    
    A tyłek, który zauważył na pewno nie przyszedł na lans. Był za duży. I nie był powleczony spodenkami z widocznym logo, ale zwykłymi granatowymi spodniami które opinając się na nim dość sporo o nim zdradzały. Czarna koszulka, mokra i przylegająca już na plecach właścicielki, podkreślała rozmiar tyłka. Pozwolił na chwilę uciec myślom do podpartego na łokciach i kolanach ciała, z wypiętą pupą. Poczuł miłe drgnięcie pomiędzy nogami i w ułamku sekundy zapominając o tyłku, podszedł do wejścia.
    
    W samym holu hotelu straszny młyn, jakaś spora niemiecka wycieczka właśnie się kwaterowała. Ludzie i ich walizki były wszędzie. Stanął przed ...
    ... windą, która była najdalej od zamieszania, ale i tak po chwili stanął ktoś za nim. Oby nie „deutche opa” pomyślał.
    
    Drzwi windy otworzyły się, i odruchowo obejrzał się, mając wewnętrzny imperatyw przepuszczania przodem kobiet – i momentalnie rozpoznał czarną koszulkę i ciemne spodnie.
    
    - Dzień dobry – usłyszał od wchodzącej do windy kobiety. Grzeczne, standardowe przywitanie.
    
    - Dzień dobry – odpowiedział.
    
    Nie zdążył zamknąć windy. Niemieckość wlała się szerokim strumieniem waliz, złoconych okularków, idealnych plastikowych uśmiechów i podekscytowania. Grzecznie stanął pod samą ścianą, tuż przy kobiecie. Nie nacisnął guzika piętra. Cholera. Ciekawe czy jak powie po angielsku to zrozumieją. Nie zrozumieli.
    
    - Funften und siebten Stock, bitte.
    
    Miała bardzo ładny głos.
    
    - Dziękuję – uśmiechnął się do niej. Popatrzył na nią uważniej, przyciągała spojrzenie jak magnes. Popatrzył na jej twarz, przypomniał sobie o czym pomyślał przed wejściem na widok jej tyłka, i błyskawicznie zmienił zdanie. Chciał jej ust na swoim kutasie. Niepoprawionych żadnym zastrzykiem, skalpelem, naturalnych pełnych, kształtnych ust. Patrzył na usta tak zachłannie, że kobieta odważnie popatrzyła mu w oczy z wyraźnym zapytaniem „ale o co chodzi”. Zmieszany spuścił głowę.
    
    Winda powoli pustoszała. Niestety, ostatni Berlińczycy wysiedli razem z kobietą. Teraz popatrzył na oddalający się tyłek, idealny do tego żeby wylądowała na nim jego dłoń.
    
    Spotkanie – masakra. Trwające 3 godziny rozmowy, ...
«1234»