1. Udana transakcja (I)


    Data: 23.09.2022, Kategorie: Klasycznie, Romantyczne bez seksu, Autor: blue_eye

    ... wyjaśnienia, i absolutna koncyliacyjność z ich strony nawet w zakresie harmonogramu wykonania nie przyniosły oczekiwanego efektu. Dodatkowe argumenty miały być gotowe na 14. Czyli cały dzień w dupę kopany, wieczór zajebany robotą - bo przecież konieczna będzie kontynuacja rozmów.
    
    Tuż przed 14 - zmiana planów. Spotkanie na 16.
    
    Postanowił wykorzystać ten czas, i błyskawicznie się odświeżyć, zwłaszcza że ze swojej strony miał wszystko dopięte na ostatni guzik. Z przełożonymi, na których twarzach widoczne było zaniepokojenie całą sytuacją, spotkał się w holu.
    
    - Na siódme? – zapytał
    
    - Nie. Tym razem najpierw obiad. Firma stawia – Prezes próbował być dowcipny.
    
    Uśmiechnął się, jak z dowcipu Strasburgera w Familiadzie, wchodząc za nimi do restauracji.
    
    Siedzieli we trójkę. Czekali. Gość się spóźniał. Podszedł do nich nieoczekiwanie, z głębi sali.
    
    - Przepraszam panów. Przepraszam bardzo, chciałbym tylko odprowadzić towarzyszącą mi panią do windy.
    
    Nie był niedyskretny. Nie pokazywał ręką za siebie, ale mimowolnie spojrzeli. Był cholernie zdziwiony, kiedy ją rozpoznał. Ona uśmiechnęła się, kojarząc poranne spotkanie w windzie. Po chwili ich Gość i nadzieja na świetlaną przyszłość firmy odsunął jej krzesło, wstała i wyszli.
    
    - Ty? – Kto to jest? – Prezes syczał do Dyrektora
    
    - No nie wiem, chyba nikt nie próbuje z nim ustawić tego samego tematu, jak myślisz? – świadomi że facet przyjechał w interesach, bali się że nie są jedynymi, którzy chętnie za dobre ...
    ... pieniądze zrobią to, czego facet chciał.
    
    - Raczej nie odprowadza się dupy do windy po spotkaniu biznesowym – powiedział. – Kurwy też nie – dodał, wyprzedzając logikę dedukcji Prezesa. Nie zdążyli omówić kim jeszcze mogła być w życiu ich Gościa ta kobieta, ponieważ ten wrócił, i wszystko co mogło i powinno się dobrego zdarzyć, wreszcie się zdarzyło. Właściwie to znienacka, przy poobiedniej kawie usłyszeli zgodę na porozumienie i kilka dodatkowych ustaleń. Uczucie ekscytacji sukcesem nie do opisania. Nawet on była tak podjarany, że się udało, że miał ochotę iść w miasto i bawić się – nawet z tymi dwoma palantami.
    
    - To może zaproszę Panów na górę, podpiszemy dokumenty. I uczcimy współpracę. – Gość po wcześniejszym dystansie i respekcie teraz wzbudzał w nim ogromną sympatię. Że uległ. Że się dogadali. Że jest partnerem, klientem. Zbierał dokumenty, wychodzący Prezes odwrócił się i pokazał uniesiony w górę kciuk. Sukces.
    
    Uśmiechał się do wszystkich. Kelnera, barmana, recepcjonistki. Kiedy otworzyły się drzwi jednej z wind, uśmiechnął się jeszcze szerzej.
    
    - Dzień dobry. Mamy ogromne szczęście do spotkań, nieprawdaż? – elokwencja i uśmiech.
    
    - Dzień dobry. Niestety, nie byłam na żadnym spotkaniu z Panem, nie mogę podzielić pańskiego entuzjazmu – uśmiechnęła się. I lekko przechyliła głowę. – Do widzenia - powiedziała śmiejącym się głosem. Decyzja zajęła mu mniej czasu niż samurajowi, zdążyła przejść kilka kroków.
    
    - Proszę pani – upojenie sukcesem dało mu nieprawdopodobną ...