Dziwka - część 20 - Muzeum
Data: 26.09.2022,
Kategorie:
Anal
Oral
Pissing,
Bi
Sex grupowy
Autor: MeskaDzivka
Moja pamięć przypomina zapomniane muzeum. Kustosz śpi. Cieć przy bramie poszedł w miasto i zaginął. Tu nie ma czego kraść, powiedział na odchodne. Może miał rację? Nie ważne. Ktoś, kto zerknie w wydrukowany na szklisto błyszczący folder zastępujący przewodnika – nie spodziewam się tłumów ani szkolnych wycieczek – przeczyta na drugiej stronie o sali osobliwości. Po wejściu na lewo, na półpiętro, dalej galeryjką, do końca i w prawo. Trudno się zgubić, pozostałe drzwi na galerii są zamknięte. Sala jest duża, niewspółmiernie do liczby eksponatów. O kilku z nich już opowiadałem, pora na stojącą przy wejściu gablotkę Pawła i Yvette.
Poznaliśmy się banalnie. „Marcinku, z dziewczynami na czwórce jest parka, załóż muszkę i zanieś prosecco, cztery kieliszki”. Muszkę miałem piękną. Satynową, biało-czarną, w sam raz do czarnych bokserek i opalonego, zadbanego ciała. Drzwi otworzyłem nie bez trudu, starając się nie upuścić tacy. Widok nie był zaskakujący. Olga dosiadała mężczyznę celebrując każdy ruch tak, aby siedząca na fotelu kobieta mogła delektować się sceną. Anka jedną ręką wodziła po torsie szczęśliwca drugą znać, na przemian, pieściła piersi Olgi bądź brandzlowała się wydając przy tym na wskroś sztuczne jęki, które dla kogoś, kto jej nie znał mogły zdawać się niekończącym przybojem zadowolenia. Rpztarta konturówka zdradzała,, że wcześniej były oralne przystawki. Trzy kieliszki postawiłem przy łóżku. Czwarty podałem kobiecie pytając, czy nalać. Nie odrywając wzroku od akcji ...
... powiedziała tak. Przyjrzałem się jej.
Historia Yvette była ciekawa. Ojciec, Belg, wyłowił z burdelu lokalną piękność obiecując dostatek i szczęście. Po matce odziedziczyła piękno, po ojcu szaleństwo – jak inaczej nazwać wiązanie się z kurwą. Zabrał ją do Europy. Yvette urodziła się na kolejnej placówce. W szeregu przeprowadzek pojawiła się Polska. Miała wtedy dwanaście lat, nauczyła się podstaw języka choć odmiany, końcówki i niuanse gramatyki traktowała z niechęcią czy wręcz wrogością. „Rozumie to rozumie”. Proste motto.
Krótkie, kruczoczarne włosy i lekko pociągła twarz o ostrych rysach. Azjatki się nie starzeją. Są dziećmi, młodymi kobietami i staruszkami. Pomiędzy nie ma nic. Miała trzydzieści, może nieco więcej lat i wciąż wyglądała na dwadzieścia. Nalałem prosecco i chciałem odejść. Chwyciła za bokserki zaglądając pod spód. Widok nie zrobił wrażenia, puściła gumkę.
- Zostanie pół godziny.
- Ja?
Wciąż patrzyła na łóżko. Anka lizała Oldze tyłek ponaglana wepchniętymi przez mężczyznę w jej cipkę palcami.
- Ty.
Z wiszącej na krześle marynarki wyjęła portfel. Położyła na stole odliczone papierki.
- Taka będzie dobra?
Zgadzała o się, z napiwkiem. Kalendarz miałem czysty, najwyżej wezmę gumki dziewczyn.
- Tak.
Wstała. Była niska, najwyżej metr sześćdziesiąt. Obłędnie wąska w talii. Szybkim ruchem rozpięła spódnicę i równie szybko zsunęła białe figi. Plamka kontrastującą z nieskalaną jasnością materiału zdradzała, że widowisko robiło wrażenie. ...