Przypadek (II)
Data: 07.09.2019,
Kategorie:
londyn,
romantycznie,
początek,
Autor: juliabe
... zapachu, swoim sztywnym fiucie i najlepszym możliwym powitaniu wiosny.
Niewiele myśląc, wpił się w jej szyję i zrobił malinkę. „Prostackie, ale skuteczne” – pogratulował sobie znakomitego pomysłu i realizacji, odsunął na krok i napawał widokiem oszołomionej dziewczyny.
Siedziała na blacie, nogi zwisały rozchylone, jakby zapraszały go pod pogniecioną spódnicę. Naciągnięty top odsłaniał jedno ramię. Policzki miała zaróżowione, włosy lekko potargane, patrzyła na niego nieprzytomnie. Wilgotne, rozchylone wargi uśmiechały się niewinnie, różowa malinka znaczyła jej szyję. Piękny widok.
– Chodź – podał jej rękę. Zsunęła się z blatu i przytuliła do niego, bo teraz naprawdę potrzebowała oparcia. Pochylił się jeszcze, by pocałować ją i odurzyć się jej zapachem. Znowu się zatracił: całował, wąchał, smakował jej dekolt, a ręce błądziły po jej ciele, ciągle chronionym przez cienkie warstwy kolorowych materiałów. Nie spieszył się, to był dopiero pierwszy zwiad, wiosna dopiero się zaczynała… Pozwalała mu na te słodkie pieszczoty, oddawała się im, cichutko mrucząc i pojękując. Bez trudu podniósł Julię i zaniósł do sypialni.
„A więc to takie proste!” – ach, myślała o nim wcześniej! Emma odchodząc, kazała jej się poważnie zastanowić, czy jest pewna, że nie ma na horyzoncie nikogo innego. I czy przypadkiem nie jest to jakiś facet. Wtedy gwałtownie zaprzeczyła, ale wyglądało tak, jakby ona i… Anne?, przecież wyczuwała jej ogromną niechęć, przeczuwały coś, o czym ona jeszcze nie ...
... miała pojęcia. Albo nie chciała się do tego przyznać, choć w którymś momencie musiała zauważyć, że obecność akurat Tristana wyjątkowo ją peszy.
Aż do dzisiaj. Gdy przypadkowo („Czy to jeszcze była niewinna schadzka?”, myślała, choć nie miało to teraz żadnego znaczenia) przyszedł do jej mieszkania, gdzieś w głębi duszy wiedziała, że jak zwykle pójdzie za głosem serca. Albo cipki. Bum! Trafiony, zatopiony.
Stanęli naprzeciwko siebie, mierząc się wzrokiem.
– Tristan… – pragnęła go teraz tak bardzo i gdy wreszcie mogła spełnić swoje marzenie, zaczęły drżeć jej ręce. Niespiesznie zaczęła rozpinać guziki jego koszuli, jakby rozpakowywała długo wyczekiwany prezent. Tristan zastygł w bezruchu i zadowolony pozwolił jej działać, obserwując spod półprzymkniętych powiek. Powoli zsunęła koszulę z muskularnych ramion i mruknęła zadowolona. Wyrzeźbiony tors pokrywały złociste włosy, zatopiła w nich palce, by trochę je uspokoić. Bawiła się nimi chwilę i gładziła szeroką pierś, zanim ruszyła dalej. Dotknęła sztywnych brodawek, Tristan zamruczał z aprobatą, więc chwilę drażniła się z nimi tak, jak lubiła to robić ze sobą, i skierowała się niżej. Ścieżka ciemniejszych włosów prowadziła od pępka do zapiętego wciąż pasa spodni. Speszyła się i zatrzymała.
– Uhm, wow! – Julia oderwała wzrok od swoich dłoni i spojrzała Tristanowi w twarz.
– Podoba ci się to, co widzisz? – był cudownie arogancki. To nie brzmiało jak pytanie, miała tylko potwierdzić tę oczywistość. Objęła go zatem i ...