Hodowca Istoty
Data: 09.10.2022,
Kategorie:
BDSM
Fetysz
Hardcore,
Autor: Katrine
... osiągnąć szczytowe stężenie po 1,5 do 3 godzin. Jednak proces wydalania alkoholu przebiega znacznie wolniej niż proces wchłaniania. Alkohol w postaci niezmienionej krąży we krwi, dopóki nie zostanie z metabolizowany przez wątrobę. Przeciętnie człowiek jest w stanie spalić ok. 0,10 do 0,15 promila w ciągu godziny.
Im większa masa ciała tym maksymalne stężenie alkoholu we krwi będzie niższe. Nie oznacza to jednak, że w przypadku wysokiego, dobrze zbudowanego, zdrowego mężczyzny jedno piwo nie zaszkodzi, nie spowolni jego reakcji i nie zostanie wykazane w badaniu alkomatem. Tuż po wypiciu jednego piwa, stężenie alkoholu we krwi osiąga średnio 0,26 promila, a w praktyce może dojść do poziomu nawet 0,8 promila w wydychanym powietrzu. Do osiągnięcia wyniku 1 promila we krwi wystarczy wypicie zaledwie dwóch półlitrowych piw.
Przyjmując za punkt odniesienia uznawany za standardowy spadek stężenia alkoholu we krwi wynoszący 0,10-0,15 promila na godzinę, łatwo obliczyć, że w celu pozbycia się z organizmu promili pochodzących z przysłowiowego „jednego piwka” potrzebne są około 3 godziny.
Opierając się na liczeniu standardowych porcji napojów alkoholowym, o konkretnej mocy, można wykazać ile gramów czystego alkoholu etylowego, zawierają w sobie poszczególne trunki:
-lampka wina 12% ok. 100 ml – to ok. 10 g alkoholu etylowego,
-jedno piwo 5% ok. 500-600 ml – to ok. 30 g alkoholu etylowego
-kieliszek wódki 40% ok. 25-30 ml – to ok. 10 g alkoholu etylowego.
Zakładając, ...
... że ludzki organizm potrzebuje średnio jednej godziny do spalenia 10 g czystego alkoholu, potwierdza się reguła, że na pozbycie się promili pochodzących z jednego piwa potrzeba około 3 godzin, a w przypadku jednego kieliszka wódki (30 ml), czy jednej lampki wina (100 ml) analogicznie wyjdzie jedna godzina. Po spożyciu pół litra wysokoprocentowego alkoholu, np. wódki, będzie więc można prowadzić auto dopiero po upływie doby.
— Nie wie pan może, w którą stronę jest wyjście? — pogubiłam się odrobinę…
— Zanim pani wyjdzie, może wypijemy ostatniego drinka na pożegnanie lub zatańczymy, żeby każdy nam zazdrościł?
— Drinka to może w innym czasie, na parkiet? Tak, owszem! — proces został uruchomiony…
— Akurat dzisiaj ktoś uszkodził moje opony w autku, jest pani wspaniała, proponując podrzucenie do domu.
— Sporym autem pani pomyka, prawie ciężarówka.
— Lekarz weterynarii czasem musi przetransportować spore zwierzątko — dlatego jest zainstalowana klatka.
— O! Jakieś zwierzątko zostawiło w klatce buteleczkę z popitką i nawet szklankę, ma pani ciekawe zwierzaki — zaczął się śmiać.
— Znajomi się wygłupiali i zostawili na przyszłą okazję, jak ma pan ochotę, to zrobię drinka?
— Oj chyba panu zaszkodził, proszę się położyć w klatce, chwilę zdrzemnąć pewnie zaraz przejdzie.
Po pewnym czasie, jadąc na noszach, był zdziwiony skrępowanymi rękoma i nogami, mój zielony fartuch z formą czepka na głowie uspokoił pacjenta kliniki weterynaryjnej. Wzrok skupił na moim tyłku ...