Opiekun (I)
Data: 15.10.2022,
Kategorie:
Nastolatki
delikatnie,
Pierwszy raz
Autor: Lola
... dłoni.
Znają się? – pomyślałam coraz bardziej nerwowa, gdyż nigdzie nie widziałam gospodarzy.
- Zośka! – głos ojca sprowadził mnie do żywych. A już tym bardziej jego wzrok mówiący „zachowuj się”. – To jest Tomek, wnuk pani Basi i pana Adama.
- Gdzie w takim razie są dziadkowie, przecież dzisiaj rano jeszcze z nimi rozmawiałam i zgodzili się zająć Zosią. – Mama też wróciła z zaświatów błogości.
- Już wyjaśniam, ale proszę wejdźcie. – Chłopak wykonał zapraszający ruch ręką, po czym spojrzał na mnie.
- Ale na moment, bo za trzy godziny mamy samolot – tata wpuścił nasz przodem.
- Sprawy wyglądają tak, że moi dziadkowie musieli nagle polecieć na Litwę. Siostra babci miała zawał i jest z nią niezbyt dobrze. Ja tutaj miałem spędzić trochę czasu i pomóc dziadkom, ale teraz zostałem sam. Ale przed wyjazdem mi mówili, że Zosia ma przyjechać.
Sens jego słów dotarł do mnie ze sporym opóźnieniem i uderzył z wielką siłą. Mam z nim spędzić tydzień sam na sam, jeszcze w dodatku tak daleko od centrum Poznania? Przecież albo do czegoś między nami dojdzie, albo się pozabijamy. Nie wiedziałam, która opcja była lepsza... A w dodatku ten Adonis zaczął się we mnie bezczelnie wpatrywać. No może i byłam ładna i zgrabna, ale miałam zdecydowanie za dużą dupę tak nieproporcjonalną do górnych stref mojej kobiecości. Myślałam, że rodzice odwiozą mnie do domu, albo zabiorą ze sobą do Londynu, ale oni zrobili coś czego bym się nigdy nie spodziewała.
- Dobra Zosia, to zostawiamy cię ...
... pod opieką Tomka, za tydzień po ciebie wrócimy. – wypowiedzieli te słowa, a mnie zatkało. Czyżby wierzyli, że nie ulegnę? W końcu sama się przekonałam i postanowiłam się mu nie oddać. Mama mnie przytuliła i ucałowała, szepnęła do ucha, że chętnie by się ze mną zamieniła, a potem oboje wyszli zostawiając samą z tym cudem, a ja stałam w drzwiach jakbym była w przedszkolu i nie umiała się rozstać z rodzicami. Dobrze, że nie zaczęłam tupać i krzyczeć oraz tarzać się po ziemi, jak to miałam w zwyczaju w odległych czasach, wspaniałych lat przedszkolnych.
- To co? Gdzie mam swój pokój? – odwróciłam się do chłopaka, który stał oparty o komodę. Patrzył na mnie takim wzrokiem, jakby chciał się rzucić i zabić albo przelecieć. Tego rozszyfrować nie umiałam.
- Na górze, zaprowadzę cię. – wziął moją torbę i puścił mnie przodem. - Więc to ty jesteś ta Zosia... niezła laska... - mruknął z przekąsem.
Myślałam, że przynajmniej jest tu jakaś gosposia. I kolejny raz się zawiodłam. A w dodatku słowa Tomka wybiły mnie totalnie z rytmu.
Sypialnia, do której przyprowadził mnie Tomek była bardzo przytulna. Pośrodku stało duże łóżko, a po mojej lewej stronie były drzwi do łazienki. Okno wychodziło na małą polankę, a gdy podeszłam bliżej to okazało się, że znajduje się tam wielkie jezioro z pomostem i zacumowaną łodzią. Od razu w moje myśli wkradł się znajomy obraz jak chłopak wiosłuje, a ja leżę i rękami pluskam wodą. Piękny zachód słońca, tylko my na środku pięknego jeziora. Jak zawsze był ...