Szkoła na peryferiach
Data: 13.11.2022,
Kategorie:
Nastolatki
zakazany owoc,
Romantycznee,
sekrety,
Autor: CichyPisarz
... kawę.
Joasia zdawała się być niczym ryba w wodzie. Pierwszy i drugi rok nauczania biologii w liceum traktowała, jak odskocznię od codziennej domowej nudy.Traktowała to jako rozrywkę. W ich trakcie zrozumiała jednak, że dużo od niej zależy. Mogła stać się osobą, która wpływała na przyszłość jej uczniów, przyszłych fizjoterapeutów, farmaceutów, a szczególnie lekarzy. W nich mogła rozbudzić i wzmacniać pasję do anatomii, fizjologii, czy podstaw biochemii. Tym bardziej cieszyło ją, że kilku uczniów zgłosiło chęć zdawania matury z jej przedmiotu. Oznaczało to więcej pracy, ale satysfakcja też była nieporównywalna do prowadzenia tylko zwykłych zajęć. Nie była naiwną, głupiutka blondynką. Wiedziała, że uczniowie, szczególnie męska część, lubi jej zajęcia za sprawą jej wyglądu, ale uznała, że jeśli to ma im pomóc polubić i zrozumieć zawarte w programie nauczania treści, ona nie będzie z tym walczyć. Uśmiechała się tylko w duchu, kiedy w trakcie wykładów napotykała rozmarzone spojrzenia napalonych młodzieńców. Rozpoznawała takich bez problemu. Skala tego procederu, czasem ją przerażała. Jej ego wystrzelało wtedy w kosmos.
- Asia - dyrektor rozejrzał się dookoła i dostrzegając wciąż puste pomieszczenie pokoju nauczycielskiego, kontynuował - dzisiaj nie możesz mi odmówić. Czekam w moim gabinecie. - Tego dnia był stanowczy.
Wiedziała, że nic nie wskóra, już się z tym pogodziła, a ostatnio mu odmówiła, bo miała okres. Dzisiaj już musiała to zrobić, bo ostatnimi czasy kilka razy ...
... napomknął jej, że ma kolejne podania o pracę na jej stanowisko. Pewnie blefował, ale ona nie chciała ryzykować. Polubiła ten zawód. Poczuła, że jej życie nabrało sensu. Seks nie był dla niej wygórowaną ceną za spokój dalszej pracy. Szczerze, to nawet mogłaby pracować bez wynagrodzenia. Grosze, które zarabiała i tak były niczym w porównaniu z jej wydatkami, ale o zabezpieczenie środków na ten cel dbał jej mąż. Co prawda, jak wielu jego znajomych, on też podśmiewał się z głodowej pensji nauczycieli, ale Joanny to nie zniechęcało. Jeszcze bardziej odezwało się w niej poczucie pewnego rodzaju misji i realizowania jej w bezinteresowny sposób.
- Ok, ale nie u ciebie - zaznaczyła. - Nie chcę, żeby ta nowa sekretarka, coś podejrzewała... - uzasadniła krótko, skupiając wzrok na drzwiach wejściowych.
Dyrektor stanął przy tablicy z rozpisanym planem lekcji i przeglądał go dłuższą chwilę. Analizował, kto i gdzie ma zajęcia, a kto już je skończył. Ucieszony obrócił się twarzą w stronę pracownicy.
- Wuef już się skończył. Nikogo nie będzie. Szatnia chłopców. - Wiedziała co znaczył ten skrót myślowy.
Biolożka stąpała po korytarzu najciszej jak się dało, ale jej wysokie obcasy robiły taki hałas, jakby na nic nie zważała. Miała prosty plan - dać Romanowi to, na co liczy i pojechać do domu. Ubrała się już jakby opuszczała miejsca pracy, w sumie z tej części szkoły miała blisko do bocznego wyjścia.
Najtrudniej było wszystko zacząć. Nie pierwszy raz to już przerabiała. Nawet jej ...