1. Ukradzione chwile


    Data: 18.11.2022, Kategorie: kochankowie, Romantyczne Autor: beti100

    Chłód i dziwacznie wykoślawiona ławka nie zachęcały do igraszek.
    
    Usiadła niepewnie obok podpitego mężczyzny zadziornie się uśmiechając.
    
    - Wreszcie, miałem już iść - warknął z wyrzutem. Zbyła to milczeniem.
    
    - Strasznie tu niewygodnie i w tyłek mi zimno – zaczęła narzekać by odwlec to, po co przyszła. Krygowanie się w tej chwili było niezrozumiałe nie tylko dla niego, ale również dla niej samej. Skwitowała to głupawym uśmieszkiem.
    
    - Nie marudź – uciął szorstko.
    
    Jego roziskrzone oczy mówiły – pragnę cię, teraz, natychmiast! Brutalnie przyciągnął ją do siebie, rozpiął kurtkę i wsunął dłoń w stanik. Poczuła jego chłodne palce na rozpalonej piersi. Pragnęła tego dotyku. Jego dzikość onieśmielała ją i podniecała. Miętosił dojrzałe piersi jak sztubak jakiś. Wsuwała czule palce w jego włosy, gdy niezgrabnie próbował je całować. Wulgarność sytuacji przestała jej przeszkadzać, budząc w niej nieznane dotąd doznania. Nie doświadczyła nigdy takiej surowej męskiej drapieżności. Czuła błogą uległość, której nie potrafiła ogarnąć.
    
    - Zaraz cię zgwałcę - syczał przez zęby, ale jego słowa nie budziły lęku, tylko wzmagały pożądanie i gdyby nie to oświetlone miejsce, mógłby ją tam wziąć jak dziwkę.
    
    Normy społeczne wiążą ręce kochankom, jak policja złodziejom. I oni jak złodzieje kradli teraz chwile życiu, by zaspokoić swoje instynkty.
    
    - Weź go - wyartykułował niepokojącym głosem.
    
    Powoli ciągnęła dłoń po jego udzie, było mocno umięśnione, twarde i ciepłe. Zbliżała się do ...
    ... rozporka łapczywie całując jego nabrzmiałe już mocno wargi. Ich języki pożądliwie pieściły się w ustach. Rozsunęła zamek. Szybkim ruchem wypiął się ze spodni nie czekając aż ona to zrobi. Złapała go w dłonie delikatnie i cmoknęła. Uśmiechnęła się tajemniczo, do własnych fantazji. Pochłaniała go w ustach wolno, ale rytmicznie dopieszczając nad wyraz sprawnym językiem. Pomruk i przymrużone oczy zdradzały lubieżność z jaką to robiła. On pół leżąc, pół siedząc, z nogami rozstawionymi do granic możliwości sztywniał w ekstazie czekając na finał.
    
    - Zaraz spuszczę się do ciebie - ostrzegł ją bezceremonialnie, jakby nie wiedział, że na to czeka.
    
    - Aaaa... zacharczał gardłowo. Czuła na podniebieniu kolejne uderzenia nasienia. Ciepło rozeszło się w jej ustach. Przełknęła i oblizała ze smakiem wargi.
    
    - Mój - pomyślała z satysfakcją.
    
    - Jak ty to robisz? – spytał z podziwem powracając powoli do żywych. Nic nie odpowiedziała. Jej łagodne spojrzenie mówiło samo za siebie.
    
    - Musisz już iść - przypomniała przezornie.
    
    Smak mężczyzny w ustach towarzyszył jej w drodze do domu, pożądanie zaś kulało z niedosytu. Chciała więcej. Znacznie więcej.
    
    - Zwariuje z tego pragnienia! - myślała ściskając dłonią wilgotne krocze.
    
    - Obrzydliwość - mijający ją jegomość obruszył się z niesmakiem. Była tak pochłonięta myślami, że go nie zauważyła. Wstyd pogrzebał rozpustne myśli. W milczeniu wbiła wzrok z chodnik obiecując sobie, że nigdy się to nie powtórzy.
    
    ... powtórzy, powtórzy – jak ...
«123»