1. Świt


    Data: 19.11.2022, Kategorie: kochankowie, klasyczne, delikatnie, pieszczoty, Romantyczne Autor: Pola Sky

    Otworzyła oczy kiedy do pokoju wślizgiwał się szary świt. Mogło być koło 4 nad ranem. Wszechobecną ciemność zaczął powoli zastępować chłodny półmrok. Nie rozjaśniał niczego, nie sprawiał, że noc szybko uciekała zabierając swoje gwiazdy. Wciąż było ciemno, mrocznie, ale dało się już dostrzec pojedyncze kontury mebli w pokoju.
    
    Poczuła podmuch na twarzy, pachnący nowym dniem, który już niedługo miał się rozpocząć. Zrobiło się chłodno, chłodniej niż w środku nocy. Zimne powietrze nieśmiało, ale nieprzerwanie drażniło jej ramiona, policzki, żeby za chwilę wniknąć w pościel, pozostawiając ją chłodną i bezużyteczną. Zaczęła dygotać i przewracać się z boku na bok, równocześnie żałując, że ma na sobie tylko cienką koszulkę. Znowu powiew. Tym razem wyraźniejszy. Spojrzała na uchylone drzwi nie mogąc oprzeć się wrażeniu, że czuje przeciąg, ale przecież zamknęła okna w salonie gdy kładła się spać. Zamknęła oczy i jeszcze raz spróbowała zignorować przejmujące zimno. Kilka sekund później dała za wygraną i zrozumiała, że musi wstać. Powoli odsunęła kołdrę i stanęła na zimnej podłodze. Natychmiast pożałowała swojego czynu. Krew szumiała jej w uszach od niedawno wypitego alkoholu, serce przyśpieszyło i zakręciło jej się w głowie tak, że musiała oprzeć się o szafę. Nie była pijana. Nie nie, z pewnością nie. Ale jeszcze czuła skutek wczorajszej próby zrelaksowania się. Za dużo nauki, za dużo pracy, za dużo zamieszania, za dużo ludzi na co dzień. Czasem potrzeba chwili spokoju, momentu na ...
    ... oddech. Nie było łatwo opanować drżenie nóg w duecie z dreszczami spowodowanymi zimnem, ale poczuła nagły przypływ satysfakcji gdy odetchnąwszy stanęła o własnych siłach i otworzyła szafę w poszukiwaniu bluzy. Trzymała ją w rękach i już miała założyć kiedy zatrzymała się w połowie ruchu. Coś było nie tak. O czymś zapomniała. I usłyszała szelest kartek książki na biurku, które zamaszyście przewracane przez wiatr, robiły sporo hałasu w pokoju pogrążonym w totalnej ciszy. Okno. Właściwie nie mogła sobie przypomnieć dlaczego zostawiła je otwarte. Może było duszno, może czuła mdłości w nocy. Przez wino. Znowu mocniej zawiało, Drzwi do sypialni otworzyły się i łupnęły o ścianę. Podskoczyła. Nieprzyjemne uczucie gęsiej skórki na ramionach nasilało się z każdą sekundą, dreszcze przepływające od karku w kierunku pośladków natarczywie spływały po jej ciele jak zimna woda. Ale nie założyła bluzy. Coś ją zaniepokoiło i kazało jej słuchać. Oparła się o parapet i zapatrzyła w niebo wytężając słuch. Może to wiatr, może to on strącił coś przypadkiem ze stołu w sąsiednim pokoju. Jakby w odpowiedzi powietrze zawyło cicho i zatrzasnęło drzwi. Teraz już się nie bała i stała patrząc na latarnię na przeciwko okna. Ona była jak jej serce. Żywe pośród mroku. Co z tego, że świeciła mętnym blaskiem, ale nieprzerwanie i uparcie. Zamknęła oczy i wsłuchała się w szum muskający jej ucho. Kosmyk włosów załaskotał ją w twarz wywołując uśmiech i nagle poczuła się spokojna. Poczuła się szczęśliwa ze wszystkimi ...
«1234...»