1. Tesciowa 60+


    Data: 27.11.2022, Kategorie: Mamuśki Autor: Czytelnik

    Witam serdecznie, dziś chciałem opowiedzieć Wam kolejną przygodę, z mojego bujnego życia, która przypadkiem stała się jednym, z moich ulubionych wspomnień. W roku 2010 uległem dość poważnemu wypadkowi, w którym delikatnie mówiąc-otarłem się o śmierć, kilka tygodni w szpitalu, później przykuty do łóżka już w zaciszu domowym... Jako jedyny żywiciel rodziny byłem unieruchomiony, przez co żona musiała podjąć się pracy, a że na wychowaniu mamy jeszcze córkę "zatrudniona" została u Nas teściowa, do opieki nad młoda i leżącym zięciem. Chodziło bardziej o sprawy związane z wyprawieniem i odprowadzeniem córki do szkoły, czy też ogarnięciu domu i ewentualnym przygotowaniu obiadu, gdyż codzienne prace przy higienie mojego ciała wykonywała wieczorami żona, myjąc mnie czy pomagając w potrzebach fizjologicznych, bynajmniej tak mi się wydawało. Moja teściowa to kobieta w wieku 63 lat, od 5 lat wdowa, niewysoka, około 160 centymetrów wzrostu, ale obdarzona dość sporym biustem przy smukłej budowie ciała. Blondynka z włosami do ramion, jak na swój wiek prezentowała się, naprawdę dobrze. Nie raz, przy okazji rodzinnych imprez, typu urodziny czy imieniny składając życzenia i tuląc na misia, miałem okazję poczuć jej piersi na swojej klacie-naprawdę przyjemne uczucie. Jak to młody chłopak wieczorami pod prysznicem zdarzało mi się fantazjować, jak ugniatając i masując te wielkie cycki, pakuje w nie swojego kutasa i dochodząc spuszczam się, zalewając je ciepła spermą. Jak już mówiłem, wydawało mi ...
    ... się, że ja nie będę od niej zależny. Nic bardziej mylnego!!! Byłem zależny, i to bardziej, niż mogło mi się wydawać. Ale po kolei, pierwszego dnia po codziennych zabiegach kosmetycznych i fizjologicznych wykonanych przez moją żonę, dostałem buziaka i uciekła do pracy, dzień jak co dzień. Teściowa dotarła do naszego domu mijając się z żoną w drzwiach, szybkie wytyczne i pożegnała swoją córkę, machając do odjeżdżającego samochodu. Przyszła oczywiście się przywitać, zapytać jak się czuję czy czegoś nie potrzebuje, po czym zabrała się za wyprawianie młodej do szkoły. Przed wyjściem zajrzała jeszcze do mnie - "będę za godzinę, odwiozę małą do szkoły i ogarnę jakieś zakupy, bo lodówka świeci pustkami" - faktycznie, słyszałem jak żona wspominała jej, że musi zrobić jakieś zakupy na obiad.- "jakieś specjalne życzenia zięciu?"- pytała z uśmiechem na twarzy, poprawiając jednocześnie moją kołdrę przy stopach, czego ja ze względu na gips, który ograniczał moje obie nogi oraz lewą rękę, nie byłem w stanie samodzielnie wykonać...- " może jakieś żeberka w miodzie?!" Odparłem odwzajemniając jej uśmiech - tak, to było jej popisowe danie, wiedziała, że przy każdej okazji, jaka się nadarzyła, gdy serwowała to u siebie w domu byliśmy z żoną pierwsi, do których dzwoniła z zaproszeniem na obiad.- "mogą być i żeberka, lecimy, bo spóźnimy się do szkoły.." - po czym usłyszałem przekręcanie zamka w drzwiach i dźwięk odjeżdżającego auta z podjazdu domu... Zabrałem się za lekturę książki i nie wiedząc ...
«1234»