1. Nabita faja


    Data: 03.01.2023, Kategorie: Sex grupowy autostop, narkotyki, Autor: Literat

    Był taki czas, gdy namiętnie szukałem przygód. Nie byłem w stanie usiedzieć na miejscu i cały czas mnie gdzieś nosiło. Im bardziej zakręcona opcja, tym bardziej byłem chętny, aby brać w niej udział. Wszędzie było mnie pełno. Imprezy, wóda, panienki, raz nawet wylądowałem na policyjnym dołku na całą noc. Takie wybryki młodości. Największa przygoda tamtego burzliwego okresu mojego życia przypadła jednak na lato pamiętnego (dla mnie) roku 2008. Zmówiliśmy się z dwoma znajomymi, że zrobimy sobie wyprawę autostopem nad ocean. Plan był prosty: wychodzimy z plecakami z akademika w Krakowie i jedziemy prosto do Portugalii. Kąpiemy się w oceanie i wracamy. Decyzja była całkowicie spontaniczna i już następnego ranka staliśmy we trzech na trasie. Po paru kwadransach już sunęliśmy w kierunku zachodnim. Wszystkich przygód nie ma co opowiadać. Wszystkich ciekawych ludzi nie ma co opisywać. Wydarzyła się jednak historia, którą chciałbym się podzielić.
    
    Po kilku dniach podróży byliśmy już we Włoszech w okolicach San Remo. Po zażyciu słońca i plaży mieliśmy jechać w dalszą drogę. Staliśmy na stacji benzynowej i szukaliśmy transportu. W końcu znalazł się odpowiedni pojazd, ale kierowca stwierdził, że ma miejsce tylko dla dwóch osób. Puściłem więc kolegów do środka, a sam zostałem na stacji. Mieliśmy się spotkać w Saint Tropez. Było południe i słońce grzało niemiłosiernie. Siadłem więc na krawężniku w cieniu i rozkoszowałem się zapachem benzyny. Wtem zobaczyłem dwie beztroskie ...
    ... panieneczki, niosące wielki karton, na którym widniał napis "Genova". Podeszły do mnie i od razu zagadały. Na autostopie tak jest. Ludzie którzy tak podróżują są specyficzni, otwarci, przyjaźni, żądni przygód. Obie były dość atrakcyjnie, choć widać było po nich trudy podróży. Krótkie spodnie, koszulki, okulary. Jedna miała ogromne dredy, druga długie, rude sprężynki. Obydwie fajne. Szybko się dogadaliśmy i okazało się, że były studentkami z Czech, studiującymi w Genui. Był czerwiec, już po egzaminach a one zwiedzały Włochy. Chodź moim celem była Francja, nie potrzeba było im dużo czasu, by namówić mnie na imprezę w akademiku w Genui. Z dwiema panienkami nie było trudno znaleźć transport i w przeciągu kilku godzin byliśmy na miejscu. W ciągu dnia zdążyłem już zapoznać się z większością ich międzynarodowego towarzystwa. Klimat był świetny. Mój ulubiony.
    
    Przyszedł wieczór i impreza, która była nieziemsko przyjemna. Grill przed akademikiem, piwko, muzyczka i tony najlepszego, marokańskiego haszyszu. Całej imprezy nie sposób opisać. Ważne, że około północy znalazłem się z owymi Czeszkami w ich pokoju. Siedzieliśmy na podłodze oparci o łóżka, słuchaliśmy polskiego reggae, które im puszczałem i paliliśmy haszysz z sziszy. Zdjęliśmy z niej wielki cybuch, małą dziurkę wyłożyliśmy podziurkowaną folią aluminiową i łapaliśmy ogromne chmury drogocennego dymu. Było super. Absolutnie nie żałowałem tego, że puściłem kolegów do tamtego samochodu. A miało być jeszcze lepiej. W pewnej chwili, gdy ...
«123»