1. Niemoralna propozycja (VI)


    Data: 17.09.2019, Kategorie: pończochy, striptiz, szantaż, Autor: historyczka

    ... ja, naiwna gąska… a raczej, głupia cipa… pozwalałam mu na bardzo dużo. Stanowczo za dużo.
    
    Kiedy już właściwie byłam zdecydowana mu ulec i pójść z nim do łóżka, przypadkowo podsłuchałam jakąś jego rozmowę, która mnie zaniepokoiła, mimo, że dobiegały do mnie jej ledwie strzępy. Za dużo było tam podejrzanych zwrotów “lewe faktury”, “wrobić”, “prosty wał” itp.
    
    Mimo, że byłam wtedy u niego w domu, na wpół rozebrana i wszystko wydawałoby się zmierza do tego, że zaraz mnie w końcu zdobędzie, nie oddałam mu się.
    
    Ależ był zawiedziony. I wściekły. Obawiałam się, że posiądzie mnie siłą. I był tego na prawdę bliski. Z wielkim trudem udalo mi się go powstrzymać, żeby mnie nie przeleciał…
    
    Od tej chwili bacznie przyglądałam się wszystkim jego ruchom w firmie. A on… po tym, gdy mu nie dałam… jeszcze bardziej mnie pożądał. Odniosłam wrażenie, że chęć zaliczenia mnie, stała się jego życiową obsesją. Nachodził mnie. Bombardował telefonami. Groził, że zrobi wszystko, żeby mnie zdobyć.
    
    Dość szybko obnażał swoją drugą twarz – nikczemnika, gnębiciela…
    
    W międzyczasie doszłyśmy z mamą, że w firmie robi przekręty. Jednak zbyt późno. Zdążył nas zadłużyć i wkręcić w karuzelę vatowską. Doprowadził mamę do finansowej katastrofy i jednocześnie utraty zdrowia.
    
    Największy nikczemnik, jakiego znałam…
    
    A teraz ten typ siedzi sobie tutaj, ak gdyby nigdy nic i jeszcze uśmiecha się do mnie. Uśmiecha uwodzicielsko, jak jakiś małomiasteczkowy casanova.
    
    - Przysiądźmy się do pana Tomka! – ...
    ... Antoni popycha mnie w stronę stolika, lekko klepiąc po tyłku.
    
    - Z tym draniem? Nigdy. – odpowiadam cicho.
    
    - Ależ tak, moja… – tu szukał słowa – kobietko.
    
    “No przecież nie ma sensu mu się stawiać… a zwłaszcza po tym, jak już mnie miał… Jeszcze obraziłby się, zerwał umowę… i okazałoby się, że przespałam się z nim, zupełnie na darmo… Przespałam? Pozwoliłam się perwersyjnie wykorzystać!”
    
    Jednocześnie świta mi w głowie niepokojąca myśl – “a może oni są w zmowie?!”
    
    Niepokoję się tym bardziej, że witają się ze sobą bardzo serdecznie. Ten drań – Tomasz – patrzy na Antoniego pytająco, jakby zaciekawiony, zdaje się zgadywać – “I co? Zaliczyłeś ją?”
    
    Zaś urzędnik, uśmiechając się, jakby sprośnie, zdaje się triumfować i mówić – “Spokojna głowa. Miałem ją, jak chciałem!”
    
    Teraz przenosi wzrok na mnie.
    
    - Marto! Jesteś piękna i kusząca, jak zawsze!
    
    Powinnam podziękować za komplement, ale milczę.
    
    - Wyglądasz na nieco wymęczoną? – powiedziwszy to, porozumiewawczo przymróżając oko, zerka na kierownika.
    
    “Boże! Co za wstyd! Właśnie przed chwilą nadstawiłam tyłka staremu, nikczemnemu urzędniczynie… żeby inny hultaj, napawał się tym i pewnie wkrótce mi to wytykał… Zaraz powie – mi nie chciałaś dać, a ten starszy pan cię wyruchał...”
    
    Oczywiście nic mu nie odpowiadam. Chciałabym mu popatrzeć w oczy wyzywająco, ale sytuacja, w jakiej się znajdowałam – nie sprzyjała temu.
    
    Antoni, celowo na oczach tego łotra, gładzi moje kolano i udo. Jakby demonstrując, że jestem ...
«12...111213...20»