Niemoralna propozycja (VI)
Data: 17.09.2019,
Kategorie:
pończochy,
striptiz,
szantaż,
Autor: historyczka
... kobietą, którą miał. Jednocześnie, patrząc mi w oczy, zagaja:
- Marta, nie przywitasz się z Tomkiem? Z tego co wiem, nie był on tobie zbyt obcy… Zdaje się, że nawet dopuściłaś go blisko… a nawet, bardzo blisko…
Wstydzę się teraz, że ten szubrawiec oglądał mnie nagą… że dotykał wszystkich zakamarków mego ciała… Całe szczęście w nieszczęściu, że mnie nie przeleciał…
Tomasz gapi się na mnie z uśmiechem.
- Marta uwielbia czasem milczeć. Być tajemniczą. To zresztą jest nawet bardzo kusicielskie…
“No tak! Wyobrażaj sobie!” – rugam go w myślach – “wyobrażaj, że chcę cię skusić!”
Jednak ten kontynuuje:
- Nie raz już była wobec mnie tajemniczą i nie raz kusiła… I nie raz skusiła! Tajemnicza, a jednak odkryła przede mną swoje sekrety. – Uśmiecha się szelmowsko.
“No tak! Chwal się! Pochwal się, że zaglądałeś mi pod spódnicę...”
Antoni w tym momencie ożywia się.
- Ano właśnie… to ja ciekawym tego… Opowiedz brachu coś więcej o tej waszej znajomości…
Czuję, jak się czerwienię.
- No co by tu powiedzieć… – puszy się Tomasz – byliśmy bardzo blisko… bardzo… Przyznaję, że wtedy o niczym innym nie myślałem, jak tylko o tym, żeby zdobyć Martę.
- Ech ty hultaju, chciałeś taką porządną pannę zbałamucić! Ha, ha, ha! – W głosie urzędnika brzmiała wyczuwalna nutka szyderstwa.
Jednocześnie czuję na udzie uścisk jego dłoni, silny uścisk…
- Ano cóż… kto inny widno ją zbalamucił… Ha, ha, ha! Może nawet wiem kto?!
Antoni zaśmiał się pod nosem ...
... szelmowsko.
- Ano tak… zbałamucić tak przyzwoitą pannę, panią profesor… to nie byle co!
Ta rozmowa krępuje mnie bardzo. Czekam w jakim zmierza kierunku. Ale gdy na stół wędruje duża butelka wódki, obawiam się niepokojących zwrotów.
“Czy przypadkiem kierownik nie zechce się mną podzielić z tym kanalią?!”
Po kilku kolejkach, gdy nagle zaczyna grać muzyka, Tomasz prosi mnie do tańca. Oczywiście stanowczo odmawiam. Jednak Antoni zmusza mnie. Wzrokiem, który wskazuje, kto tu rządzi, przywołuje mnie do porządku. Powolna idę na parkiet.
Już przy pierwszych rytmach ten łotr próbuje przyciskać mnie do siebie. Staram się go odpychać.
Tomasz szepcze mi do ucha:
- Co, pana kierownika chyba tak nie odpychałaś?
Odwracam wzrok.
- Antoniemu chyba dałaś się poprzytulać?!
Najchętniej spoliczkowałabym go. Jednak wiem, że nie mogę tego zrobić.
- Jesteś dziad i kawał chama.
- Ależ już mi to przecież mówiłaś. A co powiedziałaś Antoniemu? Że pozwolisz mu zapukać do twego serduszka? Zapukać… ha, ha…
“Chyba temu łachudrze przypadła do gustu ta okoliczność, że musiałam zgodzić się pójść do łóżka z urzędnikiem.. Podnieca go to?”
- Zapukał do twojego serduszka i coś mi mówi, że nie tylko serduszka… Ha, ha.
- To ty, kanalio wrobiłeś nas w to nieszęsne położenie!
- Czyli to przeze mnie zgodziłaś się przespać z Antosiem?
- Przez te twoje machinacje! Powinieneś siedzieć!
- A to miłe wyznanie, że panna, która tak chroniła cnotkę… tak nie chciała mi dać… nagle rozłożyła ...