Kocie wspomnienia, vol 4: W ludzkiej skorze
Data: 03.02.2023,
Kategorie:
BDSM
Autor: Konrad Milewicz
Zimno ma za zadanie wyżreć wszystko, ale zabiera tylko ciepło. Ciało uparcie nie chce się skupić jedynie na nim, z powrotem sprowadza wszystkie myśli do głowy. Ma nawet przygotowaną wersję na to. „No już kotuś, widzę, że zimno, chodź, wytrzemy Cię bo masz gęsią skórkę” zakończone buziakiem w czubek głowy, gdy wielkie ramiona owijają moje ciało ręcznikiem. Mocniej się więc kulę, chowając twarz w kolanach. Czemu, po tym wszystkim, nie jestem szczęśliwa z wolności? Otulił mnie swoją kurtką, zanim podniósł. Widziałam, ale nie słyszałam to wszystko. Jak ludzie krzyczą, jak Pani Zuzia próbuje go zatrzymać, jak Pani Alicja stoi przy drzwiach patrząc w naszą stronę nie wiedząc co zrobić, jak inni „właściciele” uciekają przed nim w panice. Wszystko było spowolnione, jakby puszczane z taśmy. Jak układa mnie na miejscu pasażera, jak ruszamy stamtąd i jedziemy w noc. Kiedy jednak wspomnienia wracają, znów jestem tamtą dziewczyną, którą porwał. Panikującą, krzyczącą i szlochającą. Przecież to Pan. Ten sam, który zawsze robił nam najlepsze posiłki i rozpieszcza samym mizianiem i słowami. Ten, który tuli po kąpieli do siebie, całując w uszka i stópki, zakłada majteczki mówiąc o tym, że słodko wyglądam. Biorący w swoje wielkie, bezpieczne ramiona by zadusić życie skrzywdzonej Amiry i Judyty, bo czuje się winny. Roztrzaskujący potęgą swych ramion głowę własnego brata, za to, że zrobił to co mógłby z głupiego kaprysu on. To nie był „pokaz siły”, to była furia, która została uwolniona. Co ...
... będzie ze mną? „Zabrałem tą kruszynkę, bo nie mogłem jej zostawić po tym co zobaczyła” tak określił ten akt litości, po którym zostałam jego kotem, czyż nie? Zatrzymuje się łagodnie, w ciemności rozświetlanej tylko żółtą lampą. - Pół kilometra w tamtą stronę jest szpital. - wskazuje palcem w prawo – Pomogą Ci. - znów ten głos, jak gdy tworzył cały sens mojego kociego życia – W kieszeni znajdziesz portfel. Będzie tam nieco pieniędzy w banknotach, ale zainteresuj się kartą. Pin to dziewiętnaście sześćdziesiąt osiem. Zastrzelenie Luthera Kinga. Tam będzie więcej pieniędzy. - ręka mu nie drgnie, chociaż ją szarpie i trzymam z całej siły – Opróżnisz to konto, zrobisz co zechcesz. - widzę jak druga ręka zaciska się na kierownicy, ta trzeszczy niepokojąco – Człowiek zawsze był zwierzęciem. Inteligentnym, lub nie, ale zwierzęciem. A je da się oswajać. Ale czy takie zwierze może czuć z tego jakąś radość, by być szczęśliwe razem z swoim Panem? - odwraca się ku mnie i widzę, że też płakał – Byłaś moim cudownym kotkiem, Sara. Takim, o jakim się zawsze marzy. - pochyla swoją twarz, a ja się nie odsuwam, gdy nasze wargi się stykają po raz pierwszy, tak prawdziwie, jak pocałunki jego i Pani Alicji, ale jednocześnie słyszę jak otwierają się za mną drzwi i odsuwa, patrząc gdzieś w głąb mnie swoimi oczami – Wracaj na wolność, śliczna. - ale nim zdążę mu odpowiedzieć, leżę na poboczu patrząc na odjeżdżający w dal samochód. Wolność, co to znaczy? Nie wyobrażałam sobie, że wrócę do życia Marty. Nie ...