Serbski film Reportaż (V)
Data: 27.02.2023,
Kategorie:
Brutalny sex
Nastolatki
historia,
serbia,
Autor: Ravenheart
... w tamtych czasach na taki dźwięk nikt nie leciał do okna. Wszyscy siedzieli cicho, żeby potem zeznawać szczerze, że nic nie widzieli. Podeszłam bliżej. Jeszcze się ruszał… a może to były konwulsje? Istvan kiwnął głową. Wtedy strzeliłam drugi raz. W głowę. I trzeci raz, w kutasa. On już tego nie czuł, ale ja musiałam to zrobić. Musiałam, rozumiesz? Chciałam, żeby go znaleźli właśnie takiego. Martwego i z odstrzelonym chujem. Istvan rzucił na ziemię kartkę z wielkimi literami: KOSOVO JE SRBIJA i wskoczyliśmy do naszego wozu, który właśnie z piskiem opon zahamował przy nas. Było po wszystkim, a ja dostałam pochwałę.
Przypomina mi się scena z dokumentalnego filmu na National Geographic. Lwica ucząca swoje młode zabijania. Mała antylopa, okaleczona, otumaniona, przeznaczona na śmierć. Bezlitosną, choć pozbawioną okrucieństwa śmierć. Śmierć zadawaną przez zwierzę – bez śladu emocji. Po prostu po to, aby samemu móc żyć. A potem przypomniałam sobie opisy afrykańskich wojen z drugiej połowy XX wieku. Dzieci z kałasznikowami. Dziesięciolatkowie uczeni zabijania. Młodzi chłopcy, przerażający, nieludzcy w swojej niewinności podczas zabijania. Nastolatkowie, którym ponury świat i wyrachowani dowódcy wtłoczyli do głów koszmarną parodię moralności. Zabijaj innych, byś sam mógł dobrze żyć. Odbieraj życie, aby nie odebrano go tobie. To jest dobre. A słabość, wahanie czy współczucie to zło.
– Często to robiłaś?
– Zabijałam? Nie, nie często. Wolałabym częściej. Marzyłam, że każdy ...
... czarnuch na mojej drodze jest choć spokrewniony z mordercami mojego rycerza. Że gdy dowiedzą się, że nie żyje, w domu wybuchnie płacz i ta sama bezsilna złość, którą ja czułam. Że jakaś albańska kurwa będzie szlochać, że jej pierdolony dzieciorób osierocił jakiegoś bachora.
– Nie miałaś wyrzutów sumienia?
– Nigdy. Albańce to bydło, które dzięki waszej Europie ukradło nam ziemię, przyszłość i duszę.
Przypomniał mi się wywiad, który przeprowadzałam z rosyjskim płatnym zabójcą. Wyznał mi kiedyś, że wbrew pozorom, żeby odbierać życie, nie trzeba wcale być kimś o cechach nadczłowieka – wspaniale wygimnastykowanym, silnym jak tur czy strzelcem wyborowym. Przede wszystkim liczy się motywacja. Świadomość, że nie zawahasz się, kiedy przyjdzie komuś strzelić w głowę. Tamten człowiek był przerażający, bo jako morderca z długim stażem był całkowicie już wyprany z uczuć. Nie miał w sobie nic ludzkiego. Mógł pociągnąć za spust, mierząc do prezydenta, biznesmena, kobiety czy dziecka. Milica to inny przypadek. Nadal pozostawała człowiekiem, pełnym emocji. I to właśnie było najbardziej szokujące. W jednej chwili potrafiła całkowicie się zmienić. W ułamku sekundy przedzierzgnąć się z młodej matki, której życie nie skąpiło bólu, w pozbawioną empatii, lodowatą maszynę do zabijania.
– Nigdy się nie zawahałaś?
Milica przez chwilę milczy. Czy mi się zdawało, czy przez jej zniszczoną, pooraną zmarszczkami twarz przebiegł cień?
– Raz. Raz się zawahałam – rzuca po chwili pustym, ...